Archiwa tagu: polska

Kotlina Kłodzka

Powrót do korzeni. Dla większości te rowery to faza, kaprys i nuda. Ale ja kocham ten dźwięk żwiru pod kołami, te kilometry wiejskich dróg, na których rzadko kto się pojawia. Patrzeć na słońce nad zakurzonym polem podczas żniw, jechać bez celu śladem traktora, zgubić się na chwilę, żeby potem znowu znaleźć właściwą ścieżkę. Wróciłem do miejsc, które jako dzieciak przemierzałem na czerwonej kolarce z kumplami. Teraz towarzyszy mi tato, który mimo że w tym miesiącu kończy 72 lata, codziennie robi 20 kilometrów w okolicach Kłodzka. I tak jak odkrywam Mazowsze na rowerze, tak samo podziwiam na nowo rodzinne strony. @pogodac @silviapogoda #kotlinaklodzka #klodzko #gravel #bicycle

 

Opublikowano small trips | Otagowano , , ,

wiosna / spring

lapidarnie parę obrazków z wiosny, tej dziwnej wiosny 2022

 

Opublikowano common life | Otagowano , , ,

jesień

Opublikowano common life | Otagowano ,

Kotlina

default

Opublikowano common life, travel | Otagowano , , , ,

kotlina kłodzka

Opublikowano common life, small trips, travel | Otagowano , , ,

kotlina

Byliśmy w Kotlinie. Wiosna już tuż tuż, fajnie było zajrzeć w stare miejscówki, choć na chwilę.

 


BP146893_e


BP146895_e

BP146888_e


BP146902_e


BP146876_e


BP146910_e


BP146924_e


BP146935_e


BP146981_e


BP146983_e


BP147029_e


BP147041_e


BP147053_e


BP147099_e

Opublikowano common life | Otagowano , , ,

zrzuty

Opublikowano common life | Otagowano ,

Wrocław

 

 

 

 

Opublikowano common life | Otagowano , ,

with the lights out

Słucham boxu Nirvany. Zapuściłem tak bez przekonania godzinę temu. I wciąż słucham.

Kiedyś. Lata temu byłem wielkim fanem – może za dużo powiedziane – ale Pearl Jam, Nirvana, Alice in Chains, Soundgarden, Mudhoney, Red Hot Chili Peppers królowały w mojej znakomitej kolekcji kaset firmy TAKT prosto z Musik Weltu (kultowy sklep muzyczny w Kłodzku) albo z bazarku koło szkoły podstawowej numer 3. Był to rok 1991 lub 1992, w każdym razie w tych okolicach. Była gitara kupiona przez mojego ojca w Nachodzie (jak się teraz nie nauczysz na niej grać, to ją wyrzucę na śmietnik). Nauczyłem się. W dniu, gdy umarł Kurt, wpadł do mnie Wujek (było dwóch Wujków – bracia bliźniacy, potem zniknęli gdzieś na wschodzie Polski, prawdopodobnie w Białymstoku) i w ten kwietniowy poranek wybrzdękaliśmy hołd dla Kurta, siedząc na balkonie mojego mieszkania w najdłuższym falowcu w województwie wałbrzyskim.

Słucham teraz Nirvany po latach – mój mózg skażony muzyką świata odbiera jednak na dobrej fali.

Kawałki z 1988 roku – Kurt solo z gitarą gdzieś w zapyziałym prowincjonalnym Aberdeen, zamieszkałym przez psychopatyczną masę ludzką – drwali, kierowców ciężarówek, pań z supermarketu, pryszczatych skejtów i nieprzekupnych policjantów.

Ja pod koniec 2004 ze słuchawkami na uszach w zapyziałej Warszawie, zamieszkałej przez psychopatyczną masę ludzką – kierowców taksówek, sąsiadów, panie z warzywniaka, bakaczy, duchy z internetu, przekupionych policjantów, smutnych motorniczych, wściekłych newsmanów, pewnych siebie kierowców, hiphopowców, zawstydzonych wędkarzy, kominiarzy, akrobatki, wewnętrznych grajków, ciastkarzy, wykupionych polityków, piłkarzy, latających elektrycznych narciarzy, finansistów i malarzy.

Opublikowano common life | Otagowano , ,

warszawa taka jaka jest taka jest

Sąd Rejonowy / Śródmieście – moloch – setki rozpraw – z trudem znajduję pokoik na drugim piętrze. Myślałem, że to już dawno przeterminowana sprawa, no ale widać swój finał miała dopiero mieć dziś, 9 listopada 2004. Oskarżony przyznał się od razu, nie trzeba było nawet przesłuchiwać świadków (mnie i dwóch innych typów, którzy tak naprawdę sami nie mieli pojęcia, czemu tu są). Ja też ich nie widziałem w czasie zdarzenia – bo przecież świadkami zajścia byli całkiem inni bohaterowie. Mniejsza z tym.

Jechałem przez miasto. W deszczu zawsze jest najgorzej – wszyscy nadal naciskają na pedał gazu, jakby wciąż było słoneczne suche lato. Czasem się boję. Jestem w sieci. Miasto niknie mi w oczach. Jest coraz mniejsze. Coraz bardziej mokre i tak bardzo znajome pomimo swojej nieprzystępności. Taki czas.

Playlist: Sidney Polak, The Strokes, Franz Ferdinand, Mos Def.

Opublikowano common life | Otagowano ,