W koncu nadszedl. Na planie godzinowym kiedy i gdzie pracuje pojawily sie trzy wieczorne luki. Uff… Ostatnie dwa tygodnie, non stop. Doszlo nawet do tego ze spalem gdzie tylko sie dalo.
Wczoraj sie zbunkrowalem pod paroma derkami i zasnalem na 15 godzin z przerwa na projekcje GORACZKI SOBOTNIEJ NOCY, pomimo ze byl piatek i zero goraczki.
Czas graty zbierac. A czasu nie ma aby cokolwiek zalatwic.
Nie mam czasu aby sprawdzic co dzieje sie na swiecie, nie mam czasu na roboienie projektow, nie mam czasu na pierdu pierdu, myslenie, pieprzenie, na snowboard, zakupy w spozywczym, tym samym jem smiecie skad popadnie. CZas mi ucieka przez palce. Czasu straconego nie odszukasz….
Czuje sie dobrze, oprocz tej naglej potrzeby snu. Brak schiz. Czasem wkrecaja sie akcje typu: BRAK POROZUMIENIA POMIEDZY WSPOLPRACOWNIKAMI – czyli zmaganie sie z tepactwem i debilizmem ludzi z ktorymi przyszlo mi pracowac. Nie bede ich tu wymienial, szkoda klepactwa, ale dziwne rzeczy czasem sie dzieja – a moze to tylko moj sen?
PS.
Kurde nikomu zyczen nawet nie wyslalem. Swieta? Jakie swieta…. ale zycze Wam wszystkich leniwych dni – odpocznijcie se czlowieki