Miesięczne archiwum: lipiec 2004

cracków

Sesja mody jesiennej i Kraków jak znalazł – opcja późny, depresyjny listopad, ocean deszczu z nieba non-stop, mgiełka, Kazimierz, stragany z książkami, knajpki, zakręcona miło ekipa.

Jest dobrze, trochę na wariackich papierach i chyba zostanę do późnej soboty.

Opublikowano common life | Otagowano

kowalska przyjechala i pojechala

Opublikowano common life | Otagowano

dżunia żdżara jr.

Opublikowano common life | Otagowano

kawa u bedura.


zapu?ci? ’ going inside ’ – John Frusciante
 Riley Dixon Jersey

Otagowano

jezusowa broda w kiblu czyli golenie o 2 rano

Opublikowano common life | Otagowano

killbillzwei

Opublikowano common life | Otagowano

pigułowy dzień

W upalną niedzielę porwałem się z motyką na słońce, albo raczej z longboardem. Kręcąc mały filmik, że niby tu zjeżdżam hardkorowo po dróżce gdzieś w parku przy Morskim Oku, wjechałem w dziurę i poleciałem, uderzając z impetem o krzywą i dziurawą nawierzchnię.

Film 3-minutowy do pewnego projektu jeszcze zdążyliśmy uskutecznić na trasie Siekierkowskiej.

Potem zabrałem jeszcze M. i jej narzeczonego z Hiszpanii do A., który mieszka w jakichś krzakach w Rembertowie (oczywiście on twierdzi, że to nie krzaki i że jest przepięknie, heh).

Uświadczyłem aptekę o północy po azjatyckiej części Warszawy – ciężka sprawa – w końcu się udało.

Cały dzień na środkach przeciwbólowych – dobrze, że się śpi – kuracja łapy udała się jednakże i po 24 h mogę już dłubać w nosie.

Nie mam kiedy robić zdjęć. Przeglądam katalog z ostatniego miesiąca – same pijackie mordy, zamazane JPEG-i, krzywe kadry, jednym słowem zdjęcia z imprez – zdjęć B., A., M. i innych mam tyle, ile oni sami chyba nie mają własnych – mam nadzieję, że będą kiedyś sławni i te parę gigafot owych postaci przyda się na coś – więc kochani, zróbcie coś z tym.

..

5 rano. Skończyłem oglądać kolejne odcinki „Sopranos” i jutro skończę 4 serię i z niecierpliwością czekam na 5.

..

Nawarstwia się coraz więcej do roboty. Pierdoły i większe rzeczy. Czas leci. Nie mam kiedy zająć się samym sobą i nie tylko sobą. W chałupie syf, nie zrobiłem nadal badań kontrolnych, nie odpisuję na maile, czytając tylko i naciskając DEL. Nie skończyłem swojej strony, nie spotkałem się z tatą, nie poszedłem na basen, po raz kolejny odmówiłem grania w piłkę, ani razu nie byłem w kinie, po podłodze walają się napoczęte książki, nieprzeczytane gazety, siedzę tylko przed kompem.

A garb rośnie.

No i powtarzam, że dam radę. Bo jakbym miał nie dać?

Opublikowano common life | Otagowano

teraz

Poza złudzeniami, te same oczy, a jakże inne.

Grzywki, fryzury, trendy i lans.

Wytarte dżinsy w tramwaju i stare martensy.

Te same rozkopane ulice, tak jakby w każde wakacje mieli cel – rozkopać to całe gówno – pewnie rok po roku tak będą robić, bo te, które rozkopali 5 lat wcześniej, pokryją się ze szwajcarską dokładnością dziur w serze.

Droga do Zoo Praga, zlikwidowane budki z Wietnamem i powstające gdzieś nowe w blasku szarości bloków sztucznego miasta.

Jest dobrze, było i będzie.

Stan ducha mam w głowie, nie w miejscu.

Teraźniejszość starzeje się szybciej.

Przeszłość jest gloryfikowana i opisana.

To, co złe, zostaje w głębi, to co dobre, pływa po powierzchni.

Zieleń w parku jest jak zawsze, w odcieniach szarości uliczek rowerowych, zabrudzona horyzontem budowanych na amfie 24 godziny na dobę wieżowców.

Czas – pora na truskawki mija, zaczyna się sezon czereśni, za chwilę stragany założą się kolbami kukurydzy, a kalafior zgnije w spróchniałych skrzyniach.

Zaraz się skończy deszczowe lato, a notes pokrywa się gryzmołami na wrzesień.

Wpisuję to wtedy, gdy wampiry kładą się spać, słońce wschodzi nad Pragą, a ja chyba wrócę do łóżka poczytać to, co przed chwilą przerwałem.

Czasem nie potrafię cieszyć się chwilą, choć ta mija nieubłaganie, wciąż czekam na kolejną, wciąż… A to przecież nie prawda. Teraz jest teraz, a nie jutro.

Opublikowano common life | Otagowano

siekierki

Opublikowano common life | Otagowano

Kierunek Ateny

Dzi? bardzo spontanicznie siedz?c u bedura na zielonym bakonie wpadlismy na pomysl wyprawy na Balkany i do Aten na jak?? olympiade. Sylwia Bedurowa leci tam do roboty na czas igrzysk a mister bedur bierze se wolne a ja wlasciwie tez mam , wi?c…

map? wi?c rozwineli?my na parkiecie i wysnuli?my wizj?. sarajewo, belgrad, banja luka, mostar, sofia, budapeszt, ateny, saloniki, milion wysp, istambul, bukareszt – fascynujaca mieszanka nazw jeszcze bardziej nas podjara?a.

w koncu jednak wpadl nam pomysl w jedna strone samolotem i powrót l?dem przez ba?kany do polszy umi?owanej

wizzair.pl – 270 zeta w jedna strone Katowice-Ateny 17.08 i ….

no właśnie, niewiadomo. ale sie zobaczy…

no i tyle.
 Nathan Shepherd Jersey

Otagowano