Nie mogę się zebrać, nie mogę się zebrać.
8:00, 9:43, 10:13, a w końcu 12:12 wstaję?
Słońce w twarz.
Nie mogę się zebrać, nie mogę się zebrać.
Wysprzątać? Odpisać na maile? Opisać zdjęcia?
O, piękny dzień. Może pójdę zrobić zdjęcia?
Nie. Najpierw kawa, komputer, maile, postaci na GG i ICQ, rozmowy, plany.
Notes: zapisać, zanotować, opracować strategie.
Kawa. Hm… Jeszcze jedna, ok.
MP3, zapuszczam, Mano Negra. Nakręca mnie.
Już 13:12. Hm… Może wysprzątam mieszkanie? Stopy kleją się do podłogi zalanej sokiem z czarnej porzeczki.
13:13.
Dzień jeszcze przede mną, więc może coś zdziałam.
16:42.
Nie zdziałałem za wiele, ale odbyłem wiele interesujących rozmów telefonicznych. Życie na kablu, w ekraniku, kierwa.