Miesięczne archiwum: styczeń 2002

i juz koniec

Droga. 2 dni w autobusie. Zmeczone twarze. Ludzie. Pasazerowie. Tysiace mil zapakowanym jak sardynka w puszce autobusu Greyhounda. Przystanki, gniewny glos kierowcy, dwie murzynki bijace sie o miejsce w pojezdzie. Jakis schiz, jakies zamazane kawalki, poszarpana rzeczywistosc, polamane dzwieki i spocone skarpetki, choc im dalej na polnoc robilo sie coraz zimniej. Zima, nie taaaaka zla jednak. Bylem cholernie zmeczony. Juz chcialem byl na miejscu.

czekajac gh1 gh2 granica grubasek kowboj lustro smiecie

2 rano. Sobota. W koncu. NYC. Nowy Jork. Kufel, Lukasz brat jego, Giza, Iwona a potem Piotrek – powitanie w miescie ktore nigdy nie zasypia…. eh… potem sniadanie o 4 rano i 3 tluste nalesniki z polewa truskawkowa i BROOKLYN.

Koniec. Podrozy. Prawie 7 miechow za mna. Ludzi, zdarzen, chwil raczej szczesliwych o tych nieszczesliwych zapomnialem, a moze sie wcale sie niezdarzyly. Na pewno sie nie zdarzyly. Jakas nauka? Nowe pomysly? Inspiracje? Energia? OOoj tak oj tak, az mi sie geba teraz smieje. Siedze w malym mieszkanku na Brooklynie i zalapuje sie nowa rzeczywistosc.

Za pare miesiecy, pol roku, znow w droge bedzie mi dane wyruszyc – bo chyba jeszcze sie nienasycilem.

yo. kochani, pozdrawiam i dziekuje wszystkim – rodzince kochanej, masterowi Adomasowi bez ktorego ta jazda nie byla by mozliwa i wszystkim co to sie codziennie pojawiali…. slow brak wlasciwie.

trza tu bedzie troche pospzatac za dni pare…

PS.

Serwis bedzie prowadzony i bedzie sie powiekszal – wkrotce PORTFOLIO, NOWE ZDJECIA, nowe projekty etc etc….

 

Opublikowano americana | Otagowano ,

NOWY ORLEAN

Spalem jak zab(p)ity. O 7 rano dotarlem na stacje autobusowa Nuevo Laredo (frontera). 15 godzin ze wspanialego Mexico City – rodzinka B. – dzieki wam za wszystko!!! :))))))

Niespodzianka! Z Meksyku kursuja Greyhoundy do wszytskich najwiekszych amerykanskich miast. Pytam o autobus do Nowego Orleanu, spoko jest, oczywiscie senor, za 116$. Hm.. a ile do Nowego Jorku? Pytam. No to taniej – 99$, odpowiada jeden z wasaczy i za chwile dodaje – a ile chcesz w NO zostac? 2-3 dni, rzeklem. No to spoko, amigo, wypiszemy ci ticket do Nowego Jorku, przez Nowy Orlean i Atlante za 99$. I mozesz sobie jechac ile chcesz dni. No takie cos mi sie podoba. Normalnie musialbym zaplacic do NO a potem do NYC – czyli ponoad 200$. Jazda….

Siedze w busie i czekam na odjazd. Mam nadzieje ze mi te 6 miesiecy na pobyt w USA w paszporcie wbija. Slucham Manu Chao – jak to mialem w zwyczaju przez ostatnie pol roku.

Solo voy con mi pena
Sola va mi condena
Correr es mi destino
Para burlar la ley
Perdido en el corazón
De la grande Babylon
Me dicen el clandestino
Por no llevar papel
Pa’ una ciudad del norte

Mano Negra clandestina
Peruano clandestino
Africano clandestino
Marijuana ilegal

Granica – uzaleznione od narkotykow psy obwachuja torby, sprawna kontrola, lecz dzis piesek nic nie dostanie (najwyzej kielbase z kokaina), x-rays, przeszukiwanie, papierki, urzednik sie pyta a co ja wlasciwie to ja bede w jego ukochanym kraju robil i wbija mi 6 miesieczna wize w paszport. Gracias, madafaka…. :)))
heh..

Jedziemy.

Szary Texas. Zadnych straznikow. Autostrady, pola, male krzywe bezlisciaste drzewka, wszytsko osnute gesta mgla. Stacje Greayhounda, szczanie i McDonalds. Kierowca pogania – on tu jest panem i wladca.

No i w koncu Nowy Orlean. 2 rano. Padam na ryj. Nie mam mapy, przewodnika, niczego. Jak hotel? Gdzie co i jak? Szybko jednak znajduje tablice z telefonem. Tam hotele, ceny i darmowe polaczenia.

India House – 14$ w dormitorium, najtaniej w miescie. taxi, place, przyjemniaste miejsce, ludzie jeszcze ogladaja TV, siusiu, prysznic i zasypiam jak niemowle.

Nowy Orlean. Ostatnie miejsce na mojej drodze do BABILONU. 7 miesiecy w drodze i znalazlem sie w miescie gdzie spotykaja sie kultury – hiszpanska, francuska, voodoo , afrika, haiti, etc. etc. etc. Tu przyjechal P.Fonda z D.Hopperem w Easy Riderze. Wczesniej pochowali J.Nicholsona – ktorego zatlukli rednecki..

Uf… jestem w bibliotece publicznej. Inet za darmo – w miescie 12$.

no1 no2 no3 no4 no5 no6  no10

 

Opublikowano americana | Otagowano ,

Ostatni dzien

Siedzialem przed wejsciem-wyjsciem do metra Insurgentes. Dzwieki miasta, ludzie mknacy przez siebie, stukot butow japiszonow plci obojga, czasem te buty poddawane sa zmudnej operacji LUSTRACJI, ktora tu zajmuja sie pucybuty.

Byla 11 i przedpoludniowe slonce niezle przypalalo – szczegolnie czarnego t-szerta.

Ostatnie godziny w Mexico City – spokojne i wyluzowane. Pare rzeczy jeszcze do zrobienia i bziumm…. 18:15 kierunek Texas.

chapultapec ulica1 odbicie4 baila_conmigo insurgentes no_i_co na_schodach biblioteca miotly_dla_kazdego cafe pianista bad_boys cieniasy szadou_self dont_look_back la_zona_rosa odbicie3 odbicie2

lustracja talib napaleni gracias_chica odbicie1 modernizm self1 taxi1 w_drzwiach onanisci

Opublikowano americana | Otagowano ,

Uciekam

Juz jutro. Mam w kieszeni bilet do Nuevo Laredo. We wtorek bede we plugawej Ameryce, tzn. w Texasie. Stamtad – kierunek Nowy Orlean.

Dzis odpoczywalem – gazeta, ksiazki, obiadek. Jak nie w Mexico, co?

tyle. tyle… tyle.. :)

 

Opublikowano americana | Otagowano ,

ciche…

… rozmowy, szum przewracanych stron, kawa czarna jak afryka i muzyka klasyczna…

San Angel – dzielnica Mexico City. Ksiegrania Gandhi – promienie slonca przez geste korony drzew przeciekaja.

Ide tam gdzie ide. Kilometry w dupe mi wchodza. Aparat ciazy w torbie, cyfrak w dloni. Ide.

Opublikowano americana | Otagowano ,

MEXICO CITY / ktorystam_z_kolei_dzien

Wiec. Od tego sie nie zaczyna, ale na przekor lubie robic. Siedze na dupie bo mi jest wygodnie.

Rozmowy, telewizor, Jackass, powtorka Friends z 1997 roku, kiedy …. zreszta nie wazne bo nie o tym przeciez mialo byc. Chyba.

Mniej pisze. Bo mi sie nie chce – chcialbym byc szczery, poza tym nie wszystko musze przeciez na bloga wrzucac, mam inne zajecia i karmie serwer zdjeciami i obrazkami – ktore przeciez tak ludzie lubia. Ludzie naprawde lubia obrazki. Heh ;)

Bede jednak musial z nimi porzadek zrobic – bo jest okolo 1000 z cyfraka i 3000 na negatywach i slajdach – ilosc szalona, nie do przetrawienia. Wiec trza bedzie jakis ladny 99 zdjeciowy wybor zrobic.

W Mexico City – pozna polska, ale sloneczna pazdziernikowa jesien. Za dnia w slonce, w nocy zamarzaja mi stopy, bo chodze bez skarpetek, ktore o tej porze sie susza – to moja ostatnia i jedyna para…

Trza bedzie cos z tym zrobic i wlasciwie juz sie zaczyna robic – wystawa, pewne wazne spotkanie na ktorym nie bede – co nie jest istotne, wazne sie odbedzie, maile, rozmowy, zdarzenia i ludzie ktorych spotykam, kontakty. LOS.

Wszystko zaczyna ukladac sie w jedna calosc – co by bylo gdybym jednak wskoczyl do tego innego autobusu do….?

 

Opublikowano americana | Otagowano ,

METRO

Codziennie 5 milionow ludzi w Mexico City korzysta z METRA.

Codziennie pare popelnia samobojstwo – skaczac pod pociag…

Ludzie laza pokotem gdzie sie da czasem – ale generalnie sa sprzatani przez nieublagana policje…

2 peso za bilet i jedziesz gdzie ci sie podoba. Tlok, mrowie ludzi, schody ruchome, zepsute ruchome i te calkiem nieruchome. Niezly design stacji. Ladne kolory. Ludzie podejrzliwie lypia na mnie i moj aparat. Podchodzi typ w gajerku – zada wydania filmow. Gdy pada opdpowiedz ze aparat jest cyfrowy – koles wlasciwie nie wie co zrobic a ja znikam w tlumie….

sam_nie_wiem_gdzie nie_ma_mnie reka_laska_koles podziemni metro metro2 metro_sevilla quevedo metro7 nadjezdza metro4 jazda1 metro5 kasa1 metro6 jazda5 bojka2 znow_metro metro8 metro_sevilla2 jazda4 nadchodza jazda3 metro3 jazda2 metro_bart_rene jarzeniuffy bojka gdzie_jest_mama

 

Opublikowano americana | Otagowano ,

MEXICO CITY / foto

Juz 5 dni w tym miescie. A moze 6? Kurde sam nie wiem , zostaje w kazdym razie do niedzieli – potem znow na polnoc, bedzie zimniej i zimniej, z mala goraca przerwa na pustynii, az dojade do Nowego Orleanu, a tam sie zobaczy…

Miasto. Miasto. Miasto. Pierwsze 3 dni – Hotel Zamora – ktory na pewno widzial lepsze czasy, 100 lat temu.

Kina, muzea, stacje metra, setki tysiecy ludzi mijany codziennie w drodze gdziestam. Milczace twarze w metrze, szum zamykanych drzwi, 100 stacji, ruchome schody, geometria, powtarzajace sie wzory.

Kino – lyknalem 3 filmy: Gry Szpiegow (Redford, Pitt – przecietny), Vanila Sky (Cruise, Penelope Cruz – piekna i wspaniala , remake hiszpanskiego filmu – WARRTO!), Bandyci (B. Willis – szmieszny, zabawny, warto) – tyle recenznji.

Po 3 przeprowadzka do Home Hostel – big dog Rene – zameilowal ze tam lepiej, wiec sie przenioslem z tabunami, przeciskajac sie z plecakiem w metrze. Uff….

Muzem Diego Rivery – wlasciwie jego dziela sa wszedzie – rozrzucone po muzeach, prywatnych domach i wszedzie wszedzie. On, wielki jak wieloryb i ona – zona, Frida Kahlo (inwalidka po wypadkach i niezle pokrecony umysl – pokrecony przez bol, operacje i hektolitry tequili) – tworzyli w latach 30 i 40 tamtego wieku cos wielkiego. Komunizm, sztuka, Trocki, rewolucja, murale – ogromne obrazy powstajace na scianach instytucji, budynkow.

Ogromny obraz SUENO DE UNA TARDE DOMINICAL EN LA ALAMEDA (Sen o niedzielnym popoludniu na Alameda) – 15 metrow na 4, w jednym miescu zebral postaci ktore wywarly wplyw na kraj – Alameda to park miesjski w centrum miasta – sprzedawcy kukurydzy, mariachis, fontanna, babcie dokarmiajace golabki, drzewka, zielono i slicznie. Caly obraz przypomnia mi okladke Sierzanta Pieprza, Beatlesow – a moze to okladka przypomina obraz.

Coz tyle – snuje sie dalel.

Muzeum Fridy Kahlo – w tym domu mieszkala wraz z Rivera. Wspaniale miejsce, prace, obrazy, rzezby, portret Mao w sypialni i niedokonczony obraz Stalina w pracowni. Walimy browca z rene i przenosimy sie do domu Trockiego – tam gdzie zyl, po ucieczce z Sovietlandu. Mroczne to miejsce – sierp i mlot, czerowne flagi, ruski klimat, kolesi z kozimi brodkami spogladaja ze scian – jest Lenin, jest Trocki sa inni. Jest i lista „obecnosci/nieobecnosci” – czyli tych ktorych zabil Stalin. Trocki skonczyl marnie – na to sobie chyba zasluzyl – z czekanem alpinistycznym wbitym przez agenta Stalina prosto w czerep. 24 godziny w agonii i zejsce z tego swiata. Muzeum dla takiego kolesia? smiech – ale Meksykanie sie tym fascynuja – rewolucja, czerowne flagi, gwiazdy, Che Guevara, Mao i Lenin, Kapital, Marks i Engels plus subkomendante Marcos. Wszystko w jednej zupie – barszczyku :)

Nie kumam tego – utopia – utopia – to wszytko nadaje sie na SF – krwawe ale prawdziwe. Szukamy wyjscia? Lepszego zycia? Rzady, prezydenci (Argentyna ma juz chyba 6 w ostatnim miesiacu), systemy, demokracja, kracja, acja, krol i niech zyje, bo umarl. Master od puppets i mapety – wlasciwie nie wiadomo kim jestesmy – masa, tlumem. Statsy wyborcze, wykresy i slupki, gadajace glowy w telewizji – mowia nam ze tak trzeba a tak nie. Sluchajmy sie wladzy i pana policjanta – zarazem olewamy. Wlasciwie co ja chcialem tu napisac? ze jest tak naprawde beznadziejnie? co sie stalo w Polsce i wszedzie na swiecie – czytam wlasnie zalegle polityki i wyborcze i chce mi sie szygac? czy jest mi za dobrze ? bo nie siedze jak moi przyjaciele w Polsce? bo nie pracuje? po sobie jezdze gdzies tam i karmie was tymi obrazkami? Nie wiem wiem wiem nie wiem – wiem ze nie wiem….

Zostalo mi jeszcze dwa tygodnie, za 3 bede szukal pracy i mieszkania. Skonczy sie pewien etap – zacznie sie drugi, pewnie jeszcze lepszy… bo inaczej byc nie moze.

almuerzo1 almuerzo2 almuerzo3 bella_artes_broma bellas_artes1 bellas_artes2 bellas_artes4 cierpienia_big cinemex coyoacan1 coyoacan2 coyoacan3 czupryna_przez_szybe diego_rivera1 diego_rivera2 diego_rivera3 diego_rivera4 diego_rivera5 frida_kahlo_dom1 frida_kahlo_dom2 frida_kot frida_kot2_big home_hostel1 home_hostel2 home_hostel3 home_hostel4 home_hostel5 juz_zmeczony kawa_poranna kiedys kiedys2 kiedys3 konwistador_big krzywizny lapaz lukaj miasto_big miasto2 miasto3 miasto5 miasto6 miasto7 miasto8 miasto9 miasto10 miasto11 miasto12 na_gorze1 noc1 patrz1 przechodzen_bez_glowy que_onda rene_big_dog revolucion self sen_o_miescie sniadanie spiderman_wtc_mexico_big tacosy torre2 trocki1 ulice1 ulice2 ulice4 ulice6 zocalo_happening1 zocalo_happening2 zocalo_happening4

Opublikowano americana | Otagowano ,

MAZUNTE nad Oceanem

Coz… ostatnie dni spedzalem w autobusie, plazowalem, ogladalem ruiny, plywalem w Oceanie ktory jest Spoko. No i jestem w MEXICO CITY – ktore uwielbiam – za smog, 20000000 ludzi, 5000000 samochodow (w tym zielonych garbusow), kina, ulice, murale Diego Rivery etc.etc….

Ide zjesc takosa i sie przespac bo na oczy nie widze…

polow2 polow1 mazunte1 plaza1 bart_i_bart mazunte2 palmowo mazunte5 mazunte6 autostop_wybrzeze mazunte3 mazunte9 mazunte7 mazunte8 ocean2 rybak3 rybak1 sunset9 sunset4 rybak2 czlowiek_na_skale ocean1 sunset1 sunset2 sunset7 sunset3 sunset6

 

Opublikowano americana | Otagowano

OAXACA

zmeczony jak pies. 12 godzin w autobusie. nie chce mi sie pisac prawde powiedziawszy. wrzucam zdjecia. koles z boku wyje mi uitnei hjuston…. ahh… ide spac, choc wczesna godzina. Aha. dzis zjadlem garsc robakow na targu – kurka stare baby sprzedaja suszone insekty (w stylu szaranczy) – fuj… heh… musialem zapic czyms porzadnym..

wlasciwe to juz jestem w OAXACA…

monte_alban1  monte_alban5 podazajac monte_alban3 na_ulicy u_fryzjera monte_alban6 na_ulicy3 monte_alban4 na_ulicy2 kaktoos wsciekle_psy monte_alban8 u_dentysty  liscie monte_alban7 giovanna sloneczna_pogoda obelisk

 

Opublikowano americana | Otagowano