siedze na haad tien, jest net (megadrogi) sa wyspy, deszcz, slonce, fale, super jedzenie, tanie bungalowy, jest pare osob, generalnie robie wielkie nic, siedze czytam gapie sie w niebo. do 5 maja – potem 2 rozne mozliwosci – ale o tym pozniej
Miesięczne archiwum: kwiecień 2004
koh phangan
wyspy.
wszyscy lapia podobna schize jak w filmie „the beach” – znalezienie perfekcyjnej plazy – na odosobninej wyspie – z jednej strony pragnienie znalezienia spokojnego miejsca z drugiej spotkanie ludzi i imprezy. nie da sie tego pogodzic.
mam nadzieje ze odpoczne po intenstywnym tygodniu w bangkoku
musze zebrac w kupe wszystkie mysli – spisac pare historii z ostatnich tygodni.
pozdrowienstwa
miasto
ufff… trza przystopowac. ostatnie dni to jeden wielki nieprzerwany ciag imprez
no i jeszcze wczoraj dotarl Junior z Iza – wiec trza bylo troche poswietowac. najpierw hotel, potem taksi na lotnisko aby odwiezc Ize. Potem spikniecie sie ze znajomymi Jaska, tajwhisky, tajdisco, tajwszystko…
jutro spadowa na wyspy – slonce plaza bungalow – nie bede na necie przez jakis czas.
ciao
bangkok rzadzi bangkok plonie
coz chyba bylem slepy albo temperatura mnie zabila gdy po raz pierwszy przyjechalem do bangkoku – wtedy miasto draznilo mnie, nie widzialem nic inspirujacego
teraz kompletna zmiana. radykalna. duzo sie dzieje, duzo pstrykam
cala ta sielanka przerwana przez pozar ktory pozbawil dachu nad glowa ponad 3000 ludzi. przypadkowo bylem w poblizu. pare ogromnych budynkow w biedniejszej czesci miasta splonelo. maly reportaz powstal. masakra.
…
polazlem wczoraj kupic gotowana kukurydza a tu siedza na chodniku i pija piwo Carlo y Tanya – spotkanie po 3 latach :)))
…
mama, wszystkiego najlepszego, caluje, zadzwonie (probowalem 2 razy, ale nie ma was w domu czy co)