Żyjemy pomiędzy. Nie wiemy z Siska gdzie mamy DOM. Przemieszczamy się pomiędzy paroma krajami, miastami – w ostatnich dwóch tygodniach zrobiłem 6000 kilometrów. Czuję się jak komiwojażer połykający asfalt autostrad Słowacji, Czech i Austrii i dziury w serze polskich dróg.
Było trochę pracy ostatnio. Prywatne foto projekty padły, zdjęcia z Izraela nieprzebrane nieogarnięte, gdzieś tam na dysku poci się Sudan, praca końcowa w ITF leży i kwiczy. A tu nowe rzeczy wyskakują jak psylocyby na jesiennych górskich łąkach.
W niedzielę do Szwecji na parę dni. Praca. Potem skok z Wiednia do Czech – Wawy – powrót do Wiednia i znów Polska i Słowacja.
Już bardzo chciałbym się wbić w Svena i ruszyć w drogę. A to dopiero za miesiąc.
A w międzyczasie Siska miała publikację w Pure Magazine.
We live in between. Me and Siska, we don’t really know where is HOME. We move between couple of countries, cities – in last two weeks I did 6000 kilometers. I feel like a bagman swallowing asphalt highways of Czech, Slovakia, Austria and holes in the cheese of polish roads.
We were a little bit busy recently. Our private photo projects are down, photos from Israel haven’t been selected yet. Sudan is waiting somewhere on the hard drive, not touched. My final work for ITF is lying and squealing. And the new things to do grow like psilocybe fungis on autumn mountain meadows.
We go to Sweden for couple of days. Work. Then from Vienna to Czech, then to Warsaw, back to Vienna and Slovakia again.
I’d love to be in Sven and hit the road again. One more month…
And in the meantime Siska had publication in Pure Magazine.
PS
sorry for my ponglish english but I decided to make this blog a bit more internazionale.