Miesięczne archiwum: październik 2004
ufff..
2 ibupromy i juz chyba lepiej. spalem jak zabity do 13. wczoraj caly dzien m?ka z wytworami majkrosoftu. instalki i intalki. trzeba bylo zrobic porzadki na dyskach – podszedlem do tego w sposob bardzo luzny ale rzeczywistosc mnie przygwo?dzila do fotela. gdyby nie dr adomas nie wiem czy bym sie wykaraskal. wiec … o czym to mialo byc? wlasciwie o niczym. siedze w trafficu, piatek wieczor, warszawa tetni zyciem, samotnosc w miescie gdzie niby nic sie nie dzieje i jest tak bardzo strasznie i nie dobrze…
….w glowie Tom Waits – Real Gone – pierwsza od lat plyta miszczunia
…lista „to do” w ipodzie wydluza sie niemilosiernie – na brak zajec nie narzekam, ale cos mniej w tym wszystkim szalenstwa wiecej kalkulacji „jakby-tu-zrobic-aby-zarobic” – trzeba jednak – gdy w glowie uroil sie nowy plan.
codziennie w nocy google.news dostarcza mi njusy z rejonow bedacych moim celem na pierwsze polrocze 2005…
dobrze, ze już piatek. tgif
amsterdam
juz po paryzu. teraz amsterdam. wbitka w hotel i zaraz miasto. 14 w polsce. w telegraficznym skrocie. yo