Miesięczne archiwum: sierpień 2002

lapidarius

W Wawie robi się gęsciej. Znów korki. Znów zabite mosty metalowymi
puszkami. A w nich ludzie z metalowymi myślami. Cyborgi z pracy lub do.
Zazdroszcze im.

***

W serwisie Canona rzekli, że moj ixus już nie nadaje się do niczego. No
cóż. Rok czasu. I zdechł. Obity poszkodowany zmoczony zapiaszczony. Amen.
rok fot

***

Jestem już w Ekwadorze. Piszę o surfingu i o nicnierobieniu. Moja ksiażka
o tym będzie. I dlatego się sprzeda. Przeciez każdy chciałby nic nie
robić.

***

W mojej książce adresowej naliczyłem 533 (tzn. komp za mnie policzył).
Dodam, że jest to książka adresowa z kontaktami z 2 lat. Wczesniejsze
skasowałem/skasowały się.

Naprawdę Was wszystkich znam?

***

Wczoraj z M. siedząc przy stole w kuchni, gdzieś na prawym brzegu Wisły,
wcale nie piliśmy wódki na wyścigi, ani whisky, koniaku, wina, piwa,
samogonu.
Podawaliśmy sobie fifę pozytywnej relacji. Chmura za chmurą. Przez 3
godziny. Rozmowa, chmura, miła atmo.

Legalize it.

Opublikowano common life | Otagowano

łyso mi

 

Opublikowano common life | Otagowano

kalafiorrre

Wstalem godzinę wczesniej niż zazwyczaj. O 10. To postęp. Potem jak
zawsze, ale wg. planu . Telefon do stoenu. Prosze pana, ktoś się pomylił
wysyłając panu jeszcze jeden rachunek. No tak ale jakbym to zapłacił to
też byłoby ok.

Kalafiora gotować pół godziny. Dodać soli, Posypać tartą bułką.

Litr coli na pobudzenie, sorki, ale zauważyłem, że kawa mnie przymula.

Gazeta Wyborcza. Swietny artykul o Językach Europy, polecam. Mam wrażenie,
że Chaciński bez blog.pl nie poradziłby sobie, toż to kopalnia nowych
słow. I jest też ciekawy wywiad z Maxem Cegielskim.

Nie mam ochoty wychodzić z domu. Przykleiłem sie do ekranu i klawiszy
kompa. Składam słowa, które już dawno miały być złożone.

Opublikowano common life | Otagowano

v l a m a n k o = p r z e j e b a n k o

Hm… jak to się mówi? że mam wkurwa? że jestem zły? na siebie przede
wszystkim?

chyba jakoś to tak było.

Całą noc do Warszawy, potem jakies zlecenie, które i tak sie pewnie poszło
jebać ze względu na jakieś korporacyjne ścierwo.

Maras i Neku czekają wiec wpadam do nich, ale przez pół dnia naprawiam
klocki w samochodzie, cos tam gadamy, spimy w trakcie dnia, potem jakis
piwo i granie w kosza po PKINem. taa…

W tym samym czasie, jakiś skurwiel rozbebesza mi pól samochodu. Zamki,
stacyjka, radio CD i płyty CD (klasyka, Pearl Jam, Beatles, Hendrix).
Generalnie samochod szedł na dawcę organów, bo znalazlem pseudo dorobiony
klucz wbity na chama w staycjke. Koniec koncow znaleźlismy KOMORKE ktora
zlodziej-profesjonalista zostawil w samochodzie. Potem probowal sie na nia
dodzwonic do mnie, chcac uskutecznic jakis dil. CHuJ MU W DUPE. Chcialo by
sie rzec. Ze zlodziejami dilow nie bedzie. Policja olala to ze akurat
telefon dzownil gdy jechalem z nimi w samochodzie na koMENDĘ, taaa pewnie
już uciekl, bo to prodesjonalista, rzekli. Choć wcale tak nie było. Za
chwile wpadl Bedur. Złozył sobie w głowie nieustająco dzowniący telefon, z

obrazkiem gościa którego przed chwilą minął samochodem. STał 200 m od
miejsca włamu i nerwowo wydzwaniał, wiadomo gdzie. „Polucjanci” wbili się
w poldka i pobrumali na ulicę „moją”. Stać policja, formułki, brak ganów,
kajdanki co obmsknęły się po łapie gościa. 185 cm, łysawy, żylasty,
zakapior praski, lat 27 (mam nadzieje ze nie dożyje wieku chrystusowego,
choć wiek gwiazd rocka już chyba dożył).

Godziny na komisarjacie. Spisywanie, fakty i akty, pierdki i smrodki co
nie prowadzą do niczego. Bo przeciez każdy wie, że takich gości sie nie
łapie, a jak się łapie to się wypuszcza, zanim w celi zdążą wydrapać
pierwszą kreskę na ścianie.

Dobra dobra. NIe wiele spałem, dowiedziałem sie też, że to moja wina, bo
samochód zostawiłem „nie-w-garażu”.

Przepraszam czy sprzedajecie państwo garaże przenośne? do samochodów? wie
pan, takie co można stawiać wszędzie i tam parkować samochód?

Teraz przez 3 tygodnie będę czekał aż sprowadzą zamki z Żabojadni.
Autobusy i tramwaje, rowery i sandaly, zupka Knorra w proszku i
oszczędzanie.

Spadł deszcz, wciąż jest duszno, jade tramwajem na miasto. Na trudnosciach
mozna zbudowac cos zajebistego prawda? ait? moze się uda. Karmiąc się
marzeniami, ideami, mając nawet do tego odpowiednie środki, mając dobry
los, i tak jest trudno.

Opublikowano common life | Otagowano

BEZDOMNY WEEKEND

no to mówie jak było. Tylko jedna noc homeless. Sobotni deszcz
zbudził mnie o 5 rano. Jajo, kawa, Wyborcza. Z Wiatracznej zbieram inna
ekipę co postanowila opuścić dom i uderzyć do Gdańska. Senna jazda, długa,
ale w westernowe samo poludnie dojechaliśmy pod Halę Stoczni Gdańskiej.
Ogromny teren pokryty chaszczami, rdzą, ugorami, ceglastymi budnykami,
dźwigami, na wpół zjedzonymi przez korozję statkami. Bunkry, doki, stal i
ludzie z żelaza. Duch Wąsacza się już ulotnił, teraz Stocznia to miejsce dla
artystów, turystów i imprezowiczów z całego trójmiasta. Drogi do wolności.
Roads to freedom. Wielojęzyczny tłum porusza się wyznaczonymi trasami w
obrębie zakładów.

Ledwo co znalazłem miejsce aby się powiesić. Kawałek muru, tuż przy
brudnej i zakurzonej podłodze. Tam tez przyklejam długi pas papieru z 10
fotkami z Ameryki Południowej. Trochę źle, mało widoczne, za mały format,
ale to nie jest ważne. Ważne jest samo uczestnictwo. Wiem, że jezeli
ktoś będzie chciał coś zobaczyć musi się schilić, kucnąć, niektorzy będą
wysilać piwne brzuchy, jezeli bedzie się im chcialo.

Ludzie. Z całej Polski. Spotykam ludzi, których znałem tylko przez
sieć. Stuku puku, masz moze tasmę klejącą?, kto ma młotek? plastelinę,
klej, gwóździe. Wspaniały groch z kapustą. Amatorzy obok zawodowców,
reklamy obok reportażu, wyklejanki tuż przy ogromnych portretach.
Niedenthal, Sikora, Świetlik, Poręba. Łódź Kaliska bryluje i szokuje. Wieszają
jedno zdjęcie. Ale za to jakie. Każdy chce się pokazać. Właściwie wszystko
zależy. od inwencji. Choć nie każdego stać na ogromne zdjęcia formatu A0.

35mm, 6×6, cyfra, malarstwo, panoramy, wyklejanki, eksperymenty,
ksero, szczanie po scianie, rentegny, wyklejanie w kiblu i każdy sposób.

Wyobraźnia. Imagine.

Od 18 w sobote tłum. 3 miasto wpadło na wieczorne lukanie. Trudno to wszystko ogarnąc. Osobiscie zrobiłem z 20 rundek w środku budynku.
Ale to aż 10000 m2 powierzchni.

Zmrok. Impreza. Performance, alkohol, muzyka, wino marki Sofia, i
browce od 2 pm. Nie mam siły. Idę spać na parking gdzie zostawiłem
samochód. Chyba dobrze zrobiłem, bo w noclegowni raczej spać się nie dało.

Budzi mnie niedzielne słonce. Sniadanie w McDonaldzie i plaża w
Brzeźnie. Lubię 3 Miasto. Włóczę się ulicami Wrzeszcza, Sopotu, Gdyni.
Wspomnienia.

Przed południem znów Stocznia. Znów zdjęcia. Teraz w spokoju je
oglądam. Smakuję obrazy, rejestruję, wciąż robię zdjęcia, odkrywam na nowo.

Brak już sił. TRzeba wracać do Warszawy. Jeszcze kąpiel w zasyfionym. Bałtyku tuż przy sopockim molo i spadówa.

Czekam na kolejne edycje. Fajna to sprawa, wiecie?

A ja myślę o swojej własnej wystawie. Mam nadzieje ze już jesienią.

PS.

Pozdrowienia dla Michała, Julki, Karolini, Kaski, Antonio, Mirasa,
Rafała, Konrada, Moniki i tych co tam spotkałem. Yo.

Jade do DOMU. Dziś bądź jutro. Do kłodzka.

Opublikowano common life | Otagowano ,

b e z d o m n a

Właściwie nie wiem, co ja robię o tej godzinie. Słucham Balzaka, 3:47, WinSCP się zaciął na dobre, kurwa, w poniedziałek (czyli dziś) muszę coś zdziałać z tym fonem i neostradą – chociaż biurokratyczna perspektywa rozwala mi mózg.

Wróciłem z bezdomnej z Gdańska. Jeszcze o tym będzie. Jak się wyśpię.

 

Opublikowano common life | Otagowano ,

żar tropikuff

soma, rei caballo, kuba, zdjęcia, przyjació?ka dawno nie widziana, s?owa odzielone przecinkami, pot się leje, warszawa nu?a się w tropikalnych upa?ach, ?atwo o wypadek, sa?atka z pomidorow, kukurydzy, cebuli, oliwy, rzepy, fasoli, fisz w radiostacji, jutro bezdomna, nie mam sily aby pisa?, ide wziac zimny prysznic

 Pat Tillman Authentic Jersey

Otagowano