Wyruszyliśmy rano po tradycyjnym śniadaniu miażdżącym nieoczekiwanymi smakami. Herbata smakuje ryba, tofu nie smakuje – ja bardzo lubię – szczególnie, ze mogę zjeść więcej bo S. części przysmaków nie przyswaja.
Niespodzianka są tabliczki informacyjne ostrzegające o niedźwiedziach – Ring the bell Please – dzwonek ma odstraszać misiaki:) Dzwoneczek można też wynająć przed wyruszeniem w drogę.
Potem super łatwa trasa zamienia się w tor bobslejowy. Ostrożnie pokonujemy kolejne kilometry cudem unikając gleby. Jest pusto – spotykamy jedynie parę czwórkę piechurów. W połowie trafiamy na rest house – starszy pan zaprasza do środka częstuje herbatą i śliwkami w alkoholu.
Szum krążącej wody, zapach drewna, dymu z palenisk. Tsumago to jedna z autentycznych zachowanych, nie skażonych przez beton wiosek, leżących na legendarnym szlaku Nakasendo (co oznacza ścieżkę lub drogę przez góry). W Okresie Edo (od 1600 roku) droga ta łączyła Kioto z Edo (obecnym Tokio). Szogun właściwie wymusił na podróżnych iż musieli poruszać się jedynie na piechotę. I tym samym pomiędzy dwoma miastami co parę kilometrów powstały miasteczka pocztowe służące za nocleg.