Z Magome na Koyasan

Niecałe 8 lat temu z niewielką kasą podróżowałem po Japonii. Podmiejskie pociągi, trzy raz autobus i autostopem z Tokio na Hokkaido. Dużo chodzenia na piechotę. Dwa i pół miesiąca na totalnie niskim budżecie. Na noclegi tez dużo nie wydałem – najtańsze hostele, raider house z trzy rażenia Hokkaido, parokrotnie pod chmurką, dwa razy robiłem zdjęcia w zamian za spanie no i raz ugościł mnie Robert w akademiku w Obaku pod Kioto. Kapsuła grana była trzykrotnie a dwa razy spałem w fotelu w kafejce internetowej.

Tym razem inaczej – śpimy w ryokanach (tradycyjnych japońskich gospodach, które powstały w okresie Edo). Ale dziś zmierzamy do Koya San, gdzie trzy noce spędzimy w klasztorze buddyjskim.

Piszę o tym dlatego, że teraz wszystko jest inaczej. Oglądam inną Japonię, bardziej klasyczną, bez łażenia po barach i czekania na metro do rana gdzieś na ulicy w Tokyo :) Teraz przede wszystkim zdjęcia i dużo chodzenia.

Już połowa dnia minęła, jedziemy z niesamowita prędkością Shinkansenem Hikari z Nagoya do Osaka. To tylko 50 minut. Po raz pierwszy jeżdżę gdzieś z rozpisany timetable co do minuty – Hyperdia.com świetnie planuje połączenia i na razie nie było żadnej pomyłki.

W nocy spadł śnieg, słońce w dzień zniknęło, jest szaro, sennie i mrocznie. Mgła chowa okoliczne wzgórza, ja słucham muzę z filmu Drive a Siska pożera książkę jakiegoś japońskiego autora.

Na koniec dnia okazuje się, że wszystkie połączenia sprawdzają się perfekcyjnie. W 325 minut przejeżdżamy 360 kilometrów. Autobus z Magone do Nakatsugawa. Podmiejski pociąg Nagatsugawa – Nagoya. Shinkansen Nagoya – Osaka. Metro Shin-Osaka – Namba. Lokalny pociąg Osaka-Namba do Gokurakubashi. CableCar do Koyasan. No i wreszcie autobus pod monastyr.

W końcu na miejscu. Ale reszta już jutro.

Ten wpis został opublikowany w kategorii common life i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.