I w moim przypadku Przystanek Alaska przegrywa sromotnie. Bardziej tu czuc atmosfere South Parku a mentalnosc co niektorych pacjentow jest niebezpiecznie bliska BB.
Moj szef w hotelu – to kucharz, tez czarny jak Chef w SP. Analogie bede zbieral i opisywal. Jest smiechawo. Dzis wieczorem po raz pierwszy tam pracuje.
Aha – ja i Maras zostalismy Wujkami Samo Zlo i czasem musimy opiekowac sie Julka.
Jest zimno, sniegowo. I nie mam juz dolara w kieszeni. Ale jakos zyje.