CHRISTO REDENTOR

Dzis w nocy komary dowiedzialy sie o moim istnieniu. Bzykajac, pozbawily mnie duzej ilosci krwi…

Moj rytm dnia. 10 godzin spie, 10 godzin non stop laze, jezdze autobusem, wspinam sie na jakies gorki, robie zdjecia, staram sie nie dac obkrasc czy zabic. Przez reszte dnia odpoczywam, jem, czytam i pisze.

Bylem w kinie – TOMB RIDER. Ponetna Angelina Jolie jako Lara Croft. Pomysl swietny, oddanie klimatu gry rowniez. Lecz ogolnie zenada, syf, kwas i debilne zakonczenie. Gazeta Wyborcza da jedna *

Siedzac w stolowce hotelowej, czekajac na sniadanie, obserwuje turystow. Sa to ludzie drogi raczej, z tym ze sa czysci, schludni i gdyby teraz zobaczyli karalucha umarli by z przerazenia. Ale oni maja STYL. Styl ludzi w drodze. Potarganie odpowiednio i sprane koszulki (koniecznie z jakims napisem), spodnie z milionem kieszeni, splowiale wlosy. Na szyi, przegubach rak rzemyki, wisiorki i inne niezbedne gadzety. Maja czerwone twarze, tak czerwone jak arbuz, ktorego wlasnie smetnie dziobia.

Tak sobie mysle – to ostatni taki hotel na mojej drodze. Wybralem go raczej ze wzgledu na bezpieczenstwo. Jeszcze jedna, dwie noce tu i znow w droge. Jade na Ilha Grande (wielka wyspa). Ponoc sa tam najpiekniejsze plaze w Brazylii, dzungla, spokoj, chatki na plazy. Jade tam i bede odpoczywal i myslal. Pewnie nie bedzie tam sieci wiec dam wszystkich spokoj… ;)) Potem w planach Sao Paolo (20 milionow mieszkancow – najwieksze miasto Ameryki Poludniowej!!), potem Kurtyba i Wodospady Iguzau (Foz do Iguacu).

Brazylia to ogromny kraj – 5 pod wzgledem wielkosci na swiecie. Jest tu najwiekszy las, najwieksza rzeka i najwieksza impreza (karnawal w Rio). Jeszcze o tym napisze. Ale potem.

Autobusem z Rio do Foz do Iguacu jedzie sie 21 godzin (za 70$). Na mapie wyglada ze to tylko rzut beretem…

Z Foz do Iguacu przemieszczam sie do Argentyny, potem Chile. Co dalej – sie zobaczy. Zajmie mi pewnie z 1,5 miesiaca aby dojechac do Boliwii. A kasa znika…

Metro – Praca Onze – wysiadam i przez zniszczona dzielnice zmierzam w strone Sambodrome. Na chodniku znajduje 1 centavo. Na szczescie. Chwile potem napotykam sie na zebrzaca staruszke – daje jej 50 centavos – tez na szczescie…

Sambodrome. Pusto. Betonowo. Krzyki dzieciakow grajacych w pilke pod trybunami dla publiki.

sambodrom

sambodrom2

sambodrom3

sambodrom4

Estadio de Maracana – najwiekszy na swiecie. Rowniez betonowy. Tu pod murawa czarownicy druzyny narodowej zakopuja martwe koguty – czary, makumba – importowane z AFRYKI. Place 3 r. i wjezdzam winda na 6 pietro. Tuz pod korone stadionu. Noo naprawde jest duzy :) Tu grali Pele, Zico, Ronaldo, Rivaldo i setki innych „jednoimiennych” kolesi.

Statua Chrystusa Zbawiciela na 709 metrowym wzgorzu Corcovado. Christo de Redentor jest tak duzy i tak ciezki, ze wszyscy satanisci swiata razem wzieci nie byli by wstanie obrocic go do gory nogami…

christo

from_christo

Wjezdzam mala czerwona kolejka torowa na sam szczyt. Siadam po prawej stronie – ponoc lepszy widok. I rzeczywiscie – „ahy” i „ohy” nie maja konca. Kamery i apraty w ruch…

Po drodze kolejka zatrzymuje sie i wysiadaja z niej tubylcy mieszkajacy na wzgorzu. W totalniej gestej i dusznej dzungli. Tam sa favelas.

Jak zawsze czekam na zachod slonca. Turysci stadnie rozkladaja rece pozujac przed Betonowym Chrystusem. Obiektwy skierowane pod slonce. Ciekawe co im z tego wyjdzie.

Niespodziewanie od strony widokowej, tam gdzie jest kilkuset metrowa przepasc slysze jakies odglosy, sapanie i stekanie. Po chwili pojawia sie 3 kolesi. Wdrapali sie na szczyt spod Corcovado. 5 godzin jak powiedzial mi jeden z nich. Pytam sie go czy wspinal sie na Pao de Acucrar. On na to – to bylo latwe – 40 minu tylko… tylko 40 minut… :)

Kolesie tryumfowali. Jakby nigdy nic przeskoczyli przez balustrade i zaczeli pakowac lini i krabinczyki. Kobiety wpatrywaly sie w nich jak w mistrzow swiata i bogow na ziemi. Juz nie patrzyly na Jezusa. Ich narzeczeni, mezowie, kochankowie znienawidzili smialkow. Byli zieloni z zazdrosci. Pewnie nie jeden z nich zacznie sie wspinac, aby zaimponowac swojej kobiecie, ktora teraz stala w skamienialej ekstazie.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii americana i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.