Jestesmy na miejscu…. Marakesz to szalone miasto… dotarlismy tu wieczorem wczeoraj. 2 godziny poszukiwania taniego hotelu (za 5 dolocw na dwize osoby) spelzly na niczym. W koncu spalismy za 8 na dwiz osoby = kaaluchy, kibel i prysznic jak z trainspotting; ale ok….. Glowny plac Marakeszu dzemaa el Fna jest niezle pokrecony; wlasnie przed chwila trzymalem na szyji jakiegos weza; a obok koles gral drmatyczny utworek dla swojej kobry. Pomiedzy 19 a 22 plac zapzlnia sie setkami niegroznych psychopatow, stragana,i z wysmiznitym i tanim zarciem (kuskus, chleb, ryba, kola dla daoch osob za 4 dolce).
Z samego rana zmienilsm hotel = na tanszy i lepszy. Z widokiem na ten szalony plac. Zaraz ruszamy na obchod calego miasta. Zostaniemy tu jeszcze dwie noce. Potem jedziemy w gory do Imlil gdzie Martin Scorsese krecil KUnduna, potem Zagora na Saharze, kraina Kazb, Erg Chebbi na pustyni, Fez i powrot do Casavblanki.
Ponownie pozdrowka dla wszystkich…
Marakesz
Ten wpis został opublikowany w kategorii common life i oznaczony tagami .., maroko, morocco. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.