Archiwa tagu: laos
zagubione na mapie
spogladajac na mape swiata – zielone miesza sie z niebieskim, zolty z czerwonym w niektorych miejacach biel sniegu daje po oczach – z calosci pamieta sie tylko pare rzeczy, reszta jest niespodzianka – szczegolnie gdy lata pozniej postawisz stope na ziemi miejsca ktore wczesniej wydawalo sie tylko niewielka zielona plama na mapie SWIATA.
Laos – wlasciwie nadal nie zebralem wszelkich mysli fruwajacych wokolo mnie – zreszta tak jest zawsze – aby zaglebic sie w dany temat do samego konca musimy poswiecic cale zycie – co raczej mi nie grozi – jestem degustatorem – nie wybrednym – raczej win kwasnych i tanich aczkolwiek przyjemnych i raczej nie powodujacych kaca…
o czym to mialo byc..?
o laosie – dziwna to mikstura – przyjemna, slodka niczym mleko skodensowane ktore dodaje sie prawie do wszytskiego, czasem ostra jak chili lecz nadal przyjemna – bardzo tez zamulona i gesta jak mekong w porze suchej a powietrze – pelne dymu, kurzu, zolty miesza sie z brazowym i zielonym, noce chlodne, w dzien w poludnie mijaja cie mnisi z parasolami chroniacymi przed ostrym sloncem.
flagi CCCP wisza na budnkach rzadowych, dzien kobiet obchodzi sie hucznie, zas obok otwierane sa nowe hotele i miejsca dla zachodnich turystow
kilkutenie dzieci ucza sie angielskiego a franuskim wladaja tylko zgarbione staruszki sprzedajace pepsi w sklepie z zaskurzonymi slojami o tajemniczej zawartosci
aaaaa/.. mialem napisac wiecej ale czlowiek o woskowej twarzy wygania mnie z netu – jest 23.00 – o tej porze zycie w laosie zamiera – co ma swoje dobre strony – czlowiek zamienia sie w rannego ptaszka.
jutro wiecej i zdjecia juz na 100%
vang vieng
jeden dzien w luang prapang i przeskoczylem przez gory do vang vieng
nie mam czasu pisac, a lacza za wolne aby wrzucic zdjecia
generalnie laos jak najbardziej, bardziej nawet niz tajlandia
musze zalatwic wize do kambodzy – to troche znow bedzie kosztowac i trwac
na szczescie z moim nedznym budzetem jakos daje rade – spokojnie za 10$ mozna przezyc za dzien – a nawet za 5$ – jezli mieszka sie w najtanszych miejscowkach (generalnie 1-3$ za noc place, w zaleznosci od miejsca) i wsuwa kluski na ulicy.
tyle
muang ngoi
ufff wlasnie wrocilem z miejsca gdzie nie ma pradu, kapiesz sie w rzece, i mieszkasz w chatce z bambuu
znow luang prapang a potem zjazd na poludnie, jak znajde lepsze/szybsze mijsce napisze wiecej
pozdro
Kevin White Authentic Jersey
Luang Prabang.
Zabieralem sie od paru dni za pisanie. Wciaz jednak cos sie dzialo, wciaz bylem w ruchu, z miejsca na miejsce skaczac. Z praktyki wiem jednak ze najlepiej wychodzi pisanie w czasie rzeczywistym, zapisujac krotkie notki w kajecie. Tym razem jednak dojdzie do rekonstrukcji zdarzen.
PAI
Jak ostatni ciec zapomnialem zmienic 3 letnia baterie w zegarku tajmeksa i tym samym zegarek sie spoznial o ladna godzine na dobe. Wyjazd z Pai nastapil wiec z malym opznieniem – nie zdazylem na autobus. Lekka groza nie zostalo mi prawie nic kasy. 5000 bathow w kieszeni i basta. Na szczescie po paru dniach kasa doszla na konto i wciaz jest ok.
CHIANG RAI
Wszystko na ostatnia chwile. Ledwo wysiadlem z autobusu w Chiang Mai a juz mialem bus do Chiang Rai. W lekkim pospiechu, zbierajac graty przeskoczylem z pojazdu do pojazdu i pojechalismy na polnoc. Wczesniej Dirk przeslal mi maila – Bez 50 guesthouse is the place – to miejscowka w ktorej dane bylo mi spedzic kolejna noc – nieustajaca biba trwala od popoludnia, tai whiskey – polewane grubo w kieliszki przez szalona wlascicielke guesthouse’u, tajski hipol rzewne dzwieki ze swej 5 strunowej gitary wydobywal – coz, mam dosc imprez – poszedlem spac wczesniej.
Chiang Rai to takie mniejsze Chiang Mai – pelne zachodnich turystow, o grubych porfelach wypchanych batami, na ktore tylko czychaja restauratorzy, hotelarze, naganiacze, sprzedawcy dupereli, tajskie dziewczyny i chlopcy lub tez hybrydy – „lady boys”. Generalnie cepelia tajska okraszona przyjemnosciami i seksem za 1000 batuff.
CHIANG KHONG
Granica z Laosem. Gateway to Indo-China – jak glosi napis na przystani promowej. Droga z chiang Rai do Chiang Khong prowadzi przez niewielkie wioski, porozrzucane wsrod wzgorz i pol ryzowych. Autobus zatrzymuje sie czesto polykajac nowych podroznych – dzieciaki wracajace ze szkoly, tubylcow z koszami pelnymi ryb, warzyw czy tez sprzetu elektronicznego. 3 godziny powolnej podrozy, sluchawki w uszach, radiohead sie saczy. Krajobrazy, twarze, ludzie – jak w bardzo spowolnionym kalejdoskopie. Samo chiang Khong to tylko sekunda w mojej glowie – miasto graniczne, port rzeczny, towar lezy na brudnej ziemi, agencje podrozne zachecaja do wykupienia trekingu czy tez czegos tam innego. Szybka kontrola graniczna, podroz promem na druga strone Mekongu i jestem w Houixay w Laosie. Okazuje sie ze dobrze zrobilem zalatwiajac wize wczesniej. Dirk i dwie spotkane laski z RPA maja problem – za 30$ moga jedynie wykupic wize na 15 dni.
MEKONG
W Houixay spoko wieczor, piekny zachod slonca (zreszta taki jest codziennie), laze wzdluz rzeki robie zdjecia. Na drugi dzien wbijamy sie na Slow Boat do Luang Prabang. 2 dni na rzece. I to jakie dni. Mieszanka narodowosciowa stloczona na malym rzecznym promie. sam nie wiem jak to opisac – bo duzo sie dzialo. Moze przemilcze. W kazdym razie bylo niespodziewanie fajnie – z malym przystankiem na nocleg w Pakbeng – malej wiosce gdzie wlasciwie nie za wiele sie dzieje.
Laos vs. tajlandia. Ogromna roznica. Wszystko sie spowalnia. Brak bankow, reklam, i calej tej tajskozachodniej cywilizacji. Ludzie leza przed domami, dzieciaki jada do szkoly na rowerach, stara kobieta smazy banany, 2 chlystki zachwalaja opium, typ z brylantyna na wlosie polewa swojego koguta zimna woda – to moze jego ostatni dzien – w nocy wezmie udzial w walce na smierc i zycie.
LUANG PRABANG
Luang Prabang – spoko miescina, bardzo zadbana, piekne kolonialne domy we fhacuskim stylu, calkiem sporo turystow. Jestem juz tu drugi dzien. Pstrykam co nieco i planuje co dalej w Laosie. Prawdopodobnie na polnoc uderze a potem zjazd na poludnie w strone Kambodzy. W kazdym razie jeszcze z 25 dni w Lao.
aaaaa… ok nie chce mi sie wiecej. slonce przygrzewa, pozycze rower i pokrece troche.
Vladimir Konstantinov Authentic Jersey