w ostatniej chwili zmieniam zdanie i nie wysiadam w savannaketh.
po 12 godzinach jazdy autobusem, w pakse o 6 rano witaja mnie kierowcy tuktukow – naspidowani, jak w mantrze powtarzaja „tuktuk,sir,tuktuk” – mam ochote ich zwyzywac – ci widzac moja zacieta mine obrzucaja mnie inwektywami w lao (falang ting tong – ze jestem niespelna rozumu czy cos takiego)…
Vong – wlasciciel hotelu – okazuje sie ze byl w Polsce, w Wawie na przelomie lat 60tych i 70tych. Ufff – milo sobie czasem po polsku porozmawiac. Zostaje w Pakse pare dni – jutro 300km caly dzien na skuterze dookola Boloven Plateau, potem Four Tousend Islands- takie plany …
jest 8 rano – wlasnie skonczylem poranne pstrykanie zdjec – pot sie leje – czuje ze bedzie dzis calkiem cieplo.
nie ma bankomatow w laosie wiec kombinuje jak moge aby wybrac kase z visy electron – jako ze byl weekend sprawy sie opoznily – mam nadzieje ze bedzie ok
jutro jade do savannakhet. cokolwiek tam jest. w kazdym razie bedzie cieplej i cieplej – wg prognozy dzis 33 stopnie w stolicy, 37 na poludniu
duzo sie dzieje – bardzo przypasowalo mi to miejsce – 140 tys ludzi – niby stolica a wciaz wiocha – bardzo przyjemna wiocha
francja nieelegancja sciek plynie ulicami slonce podgrzewa do do temperatury goracej zupy o dziwnym zapachu kupy pot splywa 40 stopni w spalinach wydalanych przez motorki i auta nie chodzi sie za dobrze trzeba wiec przystanac na chwile w pieknie rozsypujacych sie knajpkach w stylu kolonialnym vientaine jest przyjemne cieple klejace male dzungla rzeka sam srodek azji pld-wschodniej jedyne panstwo w regionie ktore nie ma dostepu do morza ale rzeka styka absolutnie
Dak Prescott Authentic Jersey
people I met – tutaj sie bedzie powiekszac :)
poddaje sie – za duzo zdjec to przegladniecia – wybor na chybil trafil – po powrocie calosciowa galeria
zar z nieba ponad 35 stopni w koncu tropik…
siedze w vientaine jeszcze z 2 dni i jade na poludnie, mam wize kambodzanska