Spotkanie w Bahir Dar

Dojechalem do Bahir Dar. Nie moglem sie dostac samolotem z Gondaru do Lalibeli wiec zakupilem bilet z Bahir Dar, lezacym nad Jeziorem Tana. Miejsce znane przede wszystkim z monastyrow i kosciolow polozonych na wyspach i polwyspie. Mialem sobie odpuscic no ale jezeli los mnie tu rzucil to czemu nie.

Awantura na dworcu – naganiacze napadali na busa – wiec kierowca spierdalal po placyku oganiajac sie od namolnych typow. Nie wiem o co chodzilo – pewnie o pieniadze jak zwykle w Etiopii. W kazdym razie ja po prostu wysiadlem i rura na zewnatrz placyku, rzucajac pare postrych slow do „brzeczacych owadow – pasozytow”. Dorwalem tuktuka i do hotelu.

Zasiadlem, zamowilem St George Beer i uslyszalem jezyk polski ze stolika obok. Nie namyslajac sie dluzej podszedlem do panstwa z Polski. Nie wygladali na backpackerow, anie na grupe turystow. Zagadalem, dzien dobry dobry wieczor, witam. Po wymianie zdan, skad i dokad etc czlowiek z dluzszym wlosem, plastrem na czole i torba ze sprzetem wideo lezaca przy krzesle spojrzal na mnie jakos tak intensywnie

– Bartek? Bartek Pogoda?

Zrobilem wielkie oczy i przytaknalem.

– Czesc Jestem Bogdan Lecznar, tato Agnieszki Lecznar :)

Spotkanie niesamowite. Maly swiat zaiste. Przysiadlem sie do stolika i rozmowa poplynela. Ekipa to naukowcy zajmujacy sie problemem nawadniania i irygacji. Generalnie chodzilo o rozwiazanie problemow jakie nawiedzaja Etiopie. Profesor, asystenci i Pan Lecznar, ojciec Agi – jako filmowiec.

Na drugi dzien ogarnelismy razem ladna wycieczke po jeziorze i klasztorach. No ale o tym innym razem.

PS.
jestem do tylu z wpisywaniem tych notek, bo wlasnie siedze na lotnisku w Addis i lece do Dire Dawa a stamatd do Harraru.

Ten wpis został opublikowany w kategorii on the road, reportage, travel i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.