Gory Simien

Ponoc to jedne z najpiekniejszych pasm gorskich w calej Afryce. Wlasciwie sam 10 dniowy trekking moglby byc dobrym powodem aby przyjechac do Etiopii. W Gondarze zalatwiam transport do Debarku – gdzie miesci sie kwatera glowna parku narodowego. Pomimo ze udaje sie tylko na dwa dni wraz ze mna jedzie przewodnik, skaut (lokales ze staroswiecka flinta, w wielkiej welnianej czapie), kucharz + pomocnicy, kierowca i jego nieletni pomocnik. Nie lubie takich rzeczy – czuje sie jak angielski turysta w XIX wieku przemierzajacy Afryke z cala karawana. No ale takie sa reguly w parku narodowym .

Dziele koszty samochodu z laska z Danii i Tino ze wschodnich Niemiec. Oni startuja w 10 dniowy trek z Debark a ja tylko dwa dni i zaczynam w polowie drogi pomiedzy Debark a Sankanber

Znajduje kolejne osoby do podzielenia kosztow samochodu – Bridget i Bena (tez na dwa dni i wracaja ze mna do Gondaru). Wiec masakryczny koszt 240 dolarow za samochod terenowy sie zmniejsza.

Jezu znow chce opisywac jak to „droga sie wila i slonce pieknie swiecilo” ale to bedzie na zdjeciach. Nie ma co sie bawic w romantyka – grafomana.

W kazdym razie – dobry trip. Dawno juz na treka nie uderzalem. Poza tym spanie w namiocie, kolacja na ognisku – normalnie jak na Mazurach czy w Bieszczadach ;)

Trasa latwizna, choc na 4000 metrow. Dopiero jak stromizna sie zaczyna to czuc brak tlenu i mojej formy. Serce prawie wyskakuje i rozbija sie na drobne kawaleczki 800 metrow ponizej. Widoki przegenialne, szczegolnie drugiego dnia o 6 rano. Mysle ze dwa dni to za malo. Przynajmniej 4-5 aby poczuc klimat. Po drodze mijamy stada pawianow – normalnie jakbym przegladal sie w lustrze…

W nocy mialem sen jak z dokumentu Contacts. Widzialem dokladnie kazdy negatyw kazda klatke , bardzo wyraznie – wszystkie zdjecia ktore zrobilem na wyjezdzie – pomimo ze jeszcze nie wywolalem klisz. Dziwna akcja …

Ten wpis został opublikowany w kategorii on the road, reportage, travel i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.