Tylko prawda sama w sobie moze byc dziwniejsza niz fikcja.

Czas zatrzymal sie gdzies na przelomie lat 80 i 90tych. Siedze oblozony starymi magazynami znalezionymi w szafie. India Times, Cosmopolitan, wloskie brukowce – przezywam bardzo klasyczne zdjecia paparazzich z Francuskiej Riwiery, ogladam kiczowate reklamy produktow z tamtych czasow – np. drewniane magnetowidy z poczatku lat 80-tych czy tez Roman Polanski reklamujacy meble w przyciasnym garniaku. Czas zatrzymal sie w Kaszmirze – to slady ostatnich turystow ktorzy nawidzali Doline w tamtych czasach. Przegladam ksiege gosci – od 1998 roku bylo tu okolo 120 zagranicznych turystow (na lodzi Golden Lily). To naprawde niewiele.

Teraz pusto. Czujesz sie jak zakladnik. Brak informacji – trudno je wydobyc od lokalnych ludzi – ktorzy sluza wtedy gdy wykupisz u nich „wycieczke”. Nie ma przewodnika – co moze byc czasem zbawieniem, bo odkrywasz miejscowki samodzielnie.

Wszystko sie pocharzanilo jakis czas temu. Kaszmir nigdy nie byl pod kontrola Brytyjczykow (nie mogli posiadac ziemi, stad tez sie wziely domy na lodziach – Brytole pierwsi na to wpadli, niemogoc posiadac ziemi stworza sobie „male Zjednoczone Krolewstwo” na jeziorze Dal), kraina rzadzil Radza. W 1948 roku mial zdecydowac czy Kaszmir przylaczy sie do Pakistanu czy tez Indii. Pewnie palil za duzo opium bo za cholere nie mogl podjac decyzji. Powstal spor pomiedzy rzadami Indii i Pakistanu. Zawila historia, nie bede jej calej przytaczal. W kazdym razie 2/3 kaszmiru sa pod kontrola Indii, zas polnoca jego czesc znajduje sie w rekach Pakistanu. Konflikt byl zawsze od tego czasu najwazniejsza sprawa w stosunkach pomiedzy dwoma krajami. W 1989 doszlo do machlojek politycznych, konflikt urosl do niebotycznych rozmiarow, w tym samym czasie w gorach otaczajacych doline i przy linii demarkacyjnej dzielacej Kaszmir Indysjki od jego pakistanskiej czesci zbroily sie ugrupowania paramilitarne, szkolone w Pakistanie. jajaaj… dobra zapedzilem sie w polityke… mniejsza…

wiec.. naparzaja sie, w imie bomb atomowych, chorych ambicji, olewajac ludzi, znaczac teren krwia tysiecy ludzi od poczatku konfliktu…. fuck it

Dlugowlosy rykszarz pedzil uliczkami Srinagaru. Sluchal starej tasmy Midnight Oil, dziwnie pasowala ta muza do otaczajacego mnie swiat, dziwnie, ale pasowala. Tlumy ludzi, dumnych twarzy, zebrzacych spoza miasta, wasatych zolnierzykow czujnie oberwujacych okolice, kobiety w czodarach, dzieciaki nudzace sie w te niedzielne wczesne popoludnie.

Wysiadlem pod Dzama Madzit (nie wiem jak to sie pisze, wiec zapodaje fonetycznie), ogromnym drewnianym meczetem, ponoc najwiekszym tego typu w Indiach. Lecz co nie trafiam do jakies swiatyni, kosciola meczetu zawsze trwa tam pernamentny remont. Why like this?

Ulice starego miasta, waskie, wija sie i klucza. Przejscia pomiedzy starymi drewnianymi budynkami, wysokimi na pare pieter (balkony wygladaja tak jakby zaraz mialy sie zawalic), prowadza w coraz w nowe miejsca. bez mapy jest calkiem fajnie, jak w grze komputerowej. Pusto, niedziela. Mieszczuchy wyjechali nad jezioro czy w gory, a ci co nie mogli, nudza sie w domach czy tez siedza na ulicy. Poza tym okres wesel – trafilem na trzy przynajmniej. Jedno na jeziorze, tuz kolo mojej lodzi, dwa inne w miescie. Jedno od strony kuchni obczailem. 25-30 kuchcikow wrzucalo do garow lezacych na ubitej ziemi, tluste kawalki miesa, dal, sosy, smazone sabzi (warzywa).

Jest bardzo goraco. Wieczorem niechybnie spadnie deszcz. Szare chumry, rozproszone swiatlo – doskonaly czas aby robic portrety typom na ulicy. Brodaci starcy, Hinduscy zolnierze, straznicy meczetow, dzieci. Kobiety – trudna sprawa, albo w czodarze, albo sie wstydza machaja lapami, chichotaja i uciekaja. Mam kuwa urok osobisty , heheheh

Zatrzymalem sie w sklepie z artykulami miedzianymi, dziadek brodaty zaprosil mnie na herbate i na bakanie z fajki wodnej, myslalem ze tyton, jak w nargili, no coz po chwili mialem opimowa jazde i odurzony diabelska moca wrocilem do hotelu.

Snilo mi sie ze ogromne trzesnienie ziemi nawiedzilo planete. Bylem w Indiach, domy, ludzie zapadali sie w czelusc gdzie czerwono czarna lawa wartka rzeka plynela. O dziwo tv, net dzialaly wiec wkrotce skumalem ze trzesienie jest wszedzie, oprocz paru miejsc. Dokladnie pamietam mape, cala Azja, Stany, pol ameryki pld, zachodania Europa (ucieszylem sie ze nasz piekny kraj ocalal). Potem tych ktorzy ocaleli zabrano do jakiegos dziwnego domu ktory unosil sie w powietrzu. Totalna masakra. Obudzilem sie gdy zaczal padac deszcz, a lodz z weselnikami odplynela. Wieczorem slychaj bylo strzaly, i wybuch. Rano powiedzieli ze to pekla opona ciezarowki a strzaly to fajerwerki.

Ten wpis został opublikowany w kategorii India, travel i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.