Juz 5 dni w tym miescie. A moze 6? Kurde sam nie wiem , zostaje w kazdym razie do niedzieli – potem znow na polnoc, bedzie zimniej i zimniej, z mala goraca przerwa na pustynii, az dojade do Nowego Orleanu, a tam sie zobaczy…
Miasto. Miasto. Miasto. Pierwsze 3 dni – Hotel Zamora – ktory na pewno widzial lepsze czasy, 100 lat temu.
Kina, muzea, stacje metra, setki tysiecy ludzi mijany codziennie w drodze gdziestam. Milczace twarze w metrze, szum zamykanych drzwi, 100 stacji, ruchome schody, geometria, powtarzajace sie wzory.
Kino – lyknalem 3 filmy: Gry Szpiegow (Redford, Pitt – przecietny), Vanila Sky (Cruise, Penelope Cruz – piekna i wspaniala , remake hiszpanskiego filmu – WARRTO!), Bandyci (B. Willis – szmieszny, zabawny, warto) – tyle recenznji.
Po 3 przeprowadzka do Home Hostel – big dog Rene – zameilowal ze tam lepiej, wiec sie przenioslem z tabunami, przeciskajac sie z plecakiem w metrze. Uff….
Muzem Diego Rivery – wlasciwie jego dziela sa wszedzie – rozrzucone po muzeach, prywatnych domach i wszedzie wszedzie. On, wielki jak wieloryb i ona – zona, Frida Kahlo (inwalidka po wypadkach i niezle pokrecony umysl – pokrecony przez bol, operacje i hektolitry tequili) – tworzyli w latach 30 i 40 tamtego wieku cos wielkiego. Komunizm, sztuka, Trocki, rewolucja, murale – ogromne obrazy powstajace na scianach instytucji, budynkow.
Ogromny obraz SUENO DE UNA TARDE DOMINICAL EN LA ALAMEDA (Sen o niedzielnym popoludniu na Alameda) – 15 metrow na 4, w jednym miescu zebral postaci ktore wywarly wplyw na kraj – Alameda to park miesjski w centrum miasta – sprzedawcy kukurydzy, mariachis, fontanna, babcie dokarmiajace golabki, drzewka, zielono i slicznie. Caly obraz przypomnia mi okladke Sierzanta Pieprza, Beatlesow – a moze to okladka przypomina obraz.
Coz tyle – snuje sie dalel.
Muzeum Fridy Kahlo – w tym domu mieszkala wraz z Rivera. Wspaniale miejsce, prace, obrazy, rzezby, portret Mao w sypialni i niedokonczony obraz Stalina w pracowni. Walimy browca z rene i przenosimy sie do domu Trockiego – tam gdzie zyl, po ucieczce z Sovietlandu. Mroczne to miejsce – sierp i mlot, czerowne flagi, ruski klimat, kolesi z kozimi brodkami spogladaja ze scian – jest Lenin, jest Trocki sa inni. Jest i lista „obecnosci/nieobecnosci” – czyli tych ktorych zabil Stalin. Trocki skonczyl marnie – na to sobie chyba zasluzyl – z czekanem alpinistycznym wbitym przez agenta Stalina prosto w czerep. 24 godziny w agonii i zejsce z tego swiata. Muzeum dla takiego kolesia? smiech – ale Meksykanie sie tym fascynuja – rewolucja, czerowne flagi, gwiazdy, Che Guevara, Mao i Lenin, Kapital, Marks i Engels plus subkomendante Marcos. Wszystko w jednej zupie – barszczyku :)
Nie kumam tego – utopia – utopia – to wszytko nadaje sie na SF – krwawe ale prawdziwe. Szukamy wyjscia? Lepszego zycia? Rzady, prezydenci (Argentyna ma juz chyba 6 w ostatnim miesiacu), systemy, demokracja, kracja, acja, krol i niech zyje, bo umarl. Master od puppets i mapety – wlasciwie nie wiadomo kim jestesmy – masa, tlumem. Statsy wyborcze, wykresy i slupki, gadajace glowy w telewizji – mowia nam ze tak trzeba a tak nie. Sluchajmy sie wladzy i pana policjanta – zarazem olewamy. Wlasciwie co ja chcialem tu napisac? ze jest tak naprawde beznadziejnie? co sie stalo w Polsce i wszedzie na swiecie – czytam wlasnie zalegle polityki i wyborcze i chce mi sie szygac? czy jest mi za dobrze ? bo nie siedze jak moi przyjaciele w Polsce? bo nie pracuje? po sobie jezdze gdzies tam i karmie was tymi obrazkami? Nie wiem wiem wiem nie wiem – wiem ze nie wiem….
Zostalo mi jeszcze dwa tygodnie, za 3 bede szukal pracy i mieszkania. Skonczy sie pewien etap – zacznie sie drugi, pewnie jeszcze lepszy… bo inaczej byc nie moze.