Coz… ostatnie dni spedzalem w autobusie, plazowalem, ogladalem ruiny, plywalem w Oceanie ktory jest Spoko. No i jestem w MEXICO CITY – ktore uwielbiam – za smog, 20000000 ludzi, 5000000 samochodow (w tym zielonych garbusow), kina, ulice, murale Diego Rivery etc.etc….
Ide zjesc takosa i sie przespac bo na oczy nie widze…