EKWADOR / GUAYAQUIL

24 godziny w autobusie. 1300 km z Limy do Guayaquil w Ekwadorze. Panamericana – droga, ktora ciagnie sie tysiace kilosow z polnocy na poludnie (lub odwrotnie) z mala przerwa gdzies w dzungli na granicy panamsko – kolumbijskiej.

Jak glupi frajer zostaje z 20 solami w kieszeni. Zapominam wymienic je u kolesi z przerobionymi kalkulatorami (niezly przekret, maja tak przerobione maszyny, ze licza na ich korzysc). Mam wiec teraz peruwianski banknot na pamiatke.

Formalnosci graniczne. Bez problemu. W moto rikszy z Granicy do urzedu paszportowego spotkam Kio – jak kazdy Japoniec – jest niezle zakrecony i zyje we wlasnym swiecie (pelnym sake i gejsz – chcialoby sie rzec). Buch, bach – czerwone pieczatki znow zapelniaja moj paszport. Postuluje o wydawanie paszportow z wieksza iloscia stron. Nowy paszport mam 4 miesiace a juz jest w polowie zapackany biurokratycznym sufem poludniowoamerykanskich urzedasow.

Guayaquil – ponoc najwieksze miasto Ekwadoru. 1,5 mieszkancow. Czuje sie jak w Ameryce Pln – kieszenie wypchane dolarami. Ekwador na poczatku roku wycofal swoja walute – teraz placi sie martwymi prezydentami. Ceny jak w Peru, no moze troche taniej – ale teraz jestem w duzym miescie. Na zadupiu bedzie inaczej, raczej.

Hotel za 4 $. Zostaje tylko na jedna noc. Kasa z bankomatu. Zakupy. Kino. Pizza hut. Czy cos w tym stylu. Nic wiecej w kazdym razie.

Jezyk hiszpanski laczy kraje Ameryki Lacinskiej. Te same produkty w sklepach, hity w radiu i na ulicy, filmy w kinach. Tak samo ubrane malolaty na ulicy. Styl latino – z jakim juz wczesniej zetknalem sie w Meksyku czy w hiszpanskim harlemie w NYC. Laski – obcisle spodne, buciczki na obasie, cycuszki na wierzchu, jak i brzuch (nie wazne czy tlusty, pomarszczony czy pieknie uksztaltowany – musi byc w i d o c z n y ). Ciemna karnacja, te same fryzury i takie same spojrzenia i hihoty gdy gringo snuje sie po ulicach. Kolesie natomiast – styl hiphop macho – szerokie gacie, airwalki, czapeczki z NY zakrecone do tylu. Tommy Hilfigger, Nike, Fila czy podrobki.

Muzyka – niezaprzeczalnie najwieszym hitem jest MAYONESSA. Wszedzie – od Argentyny zaczynajac – dzien w dzien, parokrotnie. Nie da sie od tej piosenki uciec. Mam wszystkie najbardziej popularne songi na MD. Naprawde zajebiste. Jak tylko znajde sposobnosc wrzuce je na MP3.

Internet w Ekwadorze – drozszy niz w Peru (tam za 70 centow / godzina , tutaj 1,5$). Nieprofesjonalna obsluga, glupi senni, zaspani frajerzy. Ktorzy w momencie pokazania mi jaki komputer moge uzyc – podchodza do niego i sami uruchamiaja IE i wstukuja hotmajl.com – sa pewni ze tego uzywam.

Siedze w hotelu i zastanawiam sie co dzieje sie z ludzmi, ktorych spotkalem w drodze. Od niektorych dostalem maile i jestem w stalym kontakcie. I ci co mi teraz do glowy przyszli….

Marie-Julie (ILha Grande) – wrocila wkrotce do domu. Pracuje w Toronto w jakiejs TV i robi kaaarrrieeeerre.

Aasmund – moj ulubiony Wiking , razem przejechalismy pol Brazylii. Czlowiek rozjebka. NIezle zakrecony. JUz wczesniej o nim pisalem. Obecnie znajduje sie w Nowej Zelandii. Gra na basie w jakims popularnym zespole i bede rozgrzewali publikie podczas koncertow Robbie Williamsa w NZ. HEhehe… no ladnie

Olivia (Sao Paolo) – uczy sie photoszopa i grafiki, i wciaz marzy o wyjezdzie dookola swiata- ale ma jeszcze czas.

Marcel(Boliwia, Peru) – stary dran wrocil do rzeszy. Studiuje i pisze ze chce juz wracac do Ameryki Pld ;)))

Ben i Natalie – dostalem od nich wczoraj maila – sa w Wenezueli. Maja w dupie motorki chyba….

Lisa i Gustavo (Machu Picchcu) – powrot do Niemiec. Lisa studiuje, Gustavo strzyze punkow w domu.

Ben, Chris, Tom (Titicaca) – poluja znow na Kangury w ojczystym kraju…

Marta i Kuba (Arequipa) – po 4 dniowym pobycie w szpitalu, chyba dochodza do formy. No nie? napiszcie…

… to nie wszyscy…. wkrotce chyba napisze cos wiecej o losach ludzi w drodze.

Wygladam przez okno. Mroczna ulica. Lachociagi juz czyhaja na klientow. Jest duszno, goraco i komary sie przbudzily. Zakupilem dwa browce, kilo winogron i jablka. Wlaczaylem TV z 3 kanalami i pisze. W TV – GOWNO. A propos slowa gowno – czy nie pochodzi od slowa GUANO- Czy ktos sie orientuje?

Poranek. Nie zjadlem sniadana – popedzilem na internet dokonczyc wrzucanie zdjec. Zaraz jade do Montanita – nie wiem czy tam maja siec. Ale maja za to morze, plaze i deski surfingowe.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii americana i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.