rano kraków

Żydowski Kazimierz. Dostalem kawę z mlekiem. Gorącym mlekiem ! w
dzbanuszku :) Jak chcę tak zawsze…
Noc w schronisku PTSM – spałem jak zabity. Nie przeszkadzały mi dzieciaki
napierdalające dla sportu drzwiami (w zdrowym ciele zdrowy duch) ani
skaczące po moim suficie a ich podłodze.
Poranna gazetka. Przelazłem wzdłuż Wisły i Wawelu. Po drodze kupiłem grube
skrapety a stare wyrzuciłem. Zajebiscie stopy mi się obtarły. Tyc
zamszaków na pewno nie wezmę na wyprawę (blue shity suede shoes) Potem
przez Kazimierz. Robię zdjęcia, które zapisuję na MEMORY CARD w moim
mózgu. Po raz enty żałuję że nie wziąłem żadnego aparatu.
Odrapane gustownie mury – w sposób tak fascynujący jak w Wenecji. brzydota
jest piękna. wciśnij sobie ALT w głowie i spójrz na nią z innej strony.

Ten wpis został opublikowany w kategorii common life i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.