Często szukając pozasezonowych miejsc na mapie w okolicach, niedaleko, samochodem i z Teodorem (z którym nie latamy samolotem) wracaliśmy do tematu Olandii albo Gotlandii. No i tym razem w drodze na norweskie fiordy prosto z promu w Karlskronie odbiliśmy na Olandię. To tylko 120 km z kierunku na Oslo ale czuliśmy, że to jest właśnie to.
Miejsce genialne dla miłośników offseason, pustych plaż i rowerów. No i chaosu, masakry szyldowej, smażalni ryb, waty cukrowej i dresiarstwa polskich miasteczek nad Bałtykiem nie można się spodziewać – więc jak ktoś nie lubi „nudnej” Szwecji to lepiej niech nie jedzie.