siedzimy se na brookynie, ogladamy chinese box i sluchamy Joe Dassin Les Champs-Elysees czyli plugawej francuskiej muzyki za lat ciemnych, mrocznych i platikowych, lat 80tych…. choc moze to byly lata 70 te… kto tam go wie….
Poza tym jest szabas, wiec spoko sie spozylo pare browcow na Manhatanie – prbowalismy z Kufelm i Tomkiem Bloody Polakiem dostas na ruiny WTC, ale nam nie wyszlo. Takie teraz maja atrakcje turystyczne w NYC…
Poza tym prawie mogloby byc jak w NOCNYM KOWBOJU, ale nie jest. Nie szukam pracy jako rzygolak, nie obciagam laski pedalom w subwayu, nie mieszkam z Ratso (lecz z Giza i Redlinskim Piotrem), nie szewdam sie po ulicach, tkwie jeszcze w cyfrowej rzeczywistosci – naprawiajac jakies pierdy na swoich stronach.
Czasem na miasto sie wypuszczam w poszukiwaniu pracy – dzis uslyszalem plotke ze idzie odwilz – czyli recesja sie konczy – wiesci prosto z krzemowej doliny…. kto wie, moze to prawda?
eh… wlasnie leci Mireille Mathieu i nie wiem czy sobie nie strzele w leb, hehhehe…. ci ludzie mnie zniszcza ehhhehhe