Nie bylo salatki. Byl za to MAGICZNY OMLET. Koles przyrzadzil i przyprawil go nadzwyczajnie. Zasiedlismy przy stole. Izraelici i Mila ze swoim przyjacielem – nie pamietam imienia – czlowiek – wiek 60 lat. Na pytanie Mili co to za potrawa, Kobi odpowiedzial ze to Mary Huevo (Jajo Marii). No .. jajo bylo niezle. Po pol godzinie zaczelo sie. Najpierw znajomy Mili zaczal nawijke o Chrystusie, potem zszedl na historie jak to calowal sie z zakonnica. Gdy zapuscilem Jamesa Browna, rzekl ze w latach 60tych jego zespol wykonywal jego utwory – a on byl wokalista najlepiej nasladujacym Jamesa. I feel so good. Mila tymczasem tanczyla w kuchni. Widok byl zaiste mistrzowski. Szerokie usmiechy znieksztalcily twarze mieszkancow domy przy Chacaltana 162.
Hm.. a wieczor sie dopiero zaczal…