Uciekajac od rzeczywistosci znalazlem sie nad Jeziorem Titicaca – w przepieknej miescinie Copacabana.
Tu narodzilo sie SLONCE i wynurzyl sie KSIEZYC. ISla del Sol i ISla de la Luna.
Jest spokojnie, cicho, tanio (oprocz internetu, wiec niezawiele napisze). Hotel za 10 b z tarasem przypominajacym mi Essaouire w Maroko. Tuz za pagorkiem mityczne PERU.
Nie wiem. Staram sie nie myslec o tym wszystkim: wojna, Talibowie, Chiny, WTC, Polska, Ja, TY, ONi, My i Wy. Znikam. Na dzien, dwa, trzy. Jutro wyprawa 4 godzinna na koniec polwyspu – potem mala lodeczka na ISLA DEL SOL i tam znow wloczege. Z dala od szumu, gazet, internetu, rzeczywistosci…
Ktos moze powiedziec – Bart, uciekasz, chowasz sie …
Robie swoje, nic nie pozostaje. Wam tez. Nie zmienicie przeszlosci… mozecie najwyzej sprawic, ze przyszlosc bedzie lepsiejsza…