Upalny Wiedeń. W okolicy Naschmarktu uderzyło mnie niesamowite podobieństwo do Bangkoku czy innych tropikalnych rozgrzanych miast. Zapach przypraw i ogromne przesuwane drzwi restauracji otworzone na maxa. Uwielbiam. Szkoda, że tak krótko – ale trzeba w drogę. Jeszcze jeden miesiąc montowania, klejenia, kolorowania oraz parę extra prac w lipcu i możemy wyjechać na nasz pierwszy wspólny większy trip po …. a to jeszcze nie powiem. :)
Wien
Ten wpis został opublikowany w kategorii common life i oznaczony tagami vienna, wien. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.