venezia, murano, burano

„Wyskoczyliśmy” do Wenecji na Nowy Rok. Wyskoczyliśmy piszę z przekąsem, bo 5 godzinna jazda z Wiednia zamieniła się w bad trip. Nasz drogi dupowóz passat kombi, zawiódł nas po raz kolejny i szkoda, że to był przed ostatni dzień roku, środek autostrady pomiędzy Wiedniem a Grazem, w niedzielę w dodatku :) Na szczęście trafiliśmy na super pana z warsztatu, który z obrzydzeniem wyciągnął z wnętrzności auta „pompę paliwową domowej roboty”, powiedział, że nie wiele dziś się da zrobić ale dał nam VW Transportera jako zastępcze auto. Do zachodu słońca gnaliśmy autostradą, aż znaleźliśmy się w Wenecji.

Chodzimy, pływamy, oglądamy. I napatrzec się nie możemy. Dla mnie i dla S to któraś z kolei wizyta w mieście na wodzie. Dla Teodora pierwszy raz :)

Trochę trudno wyskoczyć poza cliche w fotografowaniu ale nie o to idzie. Fajnie przywitać Nowy Rok w takim miejscu…

Ten wpis został opublikowany w kategorii small trips, travel i oznaczony tagami , , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.