ufff… zsiadlem z motorka po 2 godzinach jazdy przez gory, zatloczone miesciny i jestem w panaji (stolicy goa)
rafal, kamila i piotrek pojechali poprzedniej nocy na samo poludnie do kerala – aby wracac po 2 dniach – ich nagli czas a mnie raczej nie
po raz pierwszy podczas tej podrozy jestem sam
dzis przez pol godziny po przebudzeniu gapilem sie w sufit podziwiajac promienie slonca przeswitujace przez dziury w dachu mojej chatki na plazy
dalej nie moge sie wtrybic. ani w zdjecia ani w teksty – szukam odpowiedzi dlaczego tak sie dzieje . wiecej radosci sprawia mi polykanie swiezego powietrza jezdzac po okolicy, zagladajac na puste plaze czy przesiadywanie w knjapkach zajadajac sie przysmakami poludniowej kuchni.
zmykam. nadchodzi wieczor – a mam jeszcze 80 kilosow do przejechania.