25h

No, niezły film, znakomity Edek Norton, a jeszcze fajniejsza jego dziewczyna w filmie. Spike Lee tym razem uderzył bardzo pompatycznie: 11 września, WTC, dużo tu Nowego Jorku (zresztą nie narzekałem, Spike jak mało kto potrafi coś pokazać).

Znakomity montaż, choć muzyka trochę wkurzająca. Kompozytor nachalnie wciskał klimat oglądającemu. Suma summarum, warto jednak zobaczyć.

Zabijają mnie drobiazgi: papierki, wyjścia na pocztę, wysyłanie maili, jeżdżenie po mieście w gównianych sprawach. No i jeszcze los mieszkania, w którym mieszkam. Czuję za sobą cień syndyka i chcąc nie chcąc, trzeba się wkręcić w sprawy upadłości spółdzielni mieszkaniowej, moich sąsiadów, papierków, sądów i innych.

Miasto, noc, deszcz – pięć osób wbitych w puszkę Peugeota, miło.

Wymyśliłem (po raz nie wiem który), że zacznę znowu chodzić na basenik. Niech kondycja wraca, dni spędzone przed komputerem dają się we znaki.

I tyle.

Ten wpis został opublikowany w kategorii common life i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.