varanasi

mialo byc o wielu rzeczach

wlasciwie nawet juz napisalem notke, o tym co sie dzialo, niestety znow brak pradu, i wszytsko poszlo sie chrzanic…

byl wiec niesamowity festiwal muzyczny, gdzie starzy miszczowie tabli i sitaru pokazali klase, dzwieki jakich w zyciu nie slyszalem, siedzenie w swiatyni do rana, spiacy ludzie gdzie popadnie, zanurzeni w snie i dzwiekach

mialo byc o rykszach, calym tym syfie, paleniu zwlok i dlaczego nie mozna robic zdjec w tym miejscu (hm hm :)

napisalem tez o ekipie ktora tu przebywa, wlasciwie lewituje gdzies nad wszytskim

i o wielu innych rzeczach

ogarnac to wsio wymaga skupienia i konekwencji, niestety nie w moim przypadku w tym momencie, teraz jakos powoli idzie, zeba nie ma, lepiej sie czuje

nie mozna miec przyjaciol wsrod hindusow, niestety – kapuscinski o tym pisal kiedys, nie mozesz miec przyjaciela w kims kto ma bardziej pusty zaladek i zero w kieszeniach

wciaz chca cos – szepca, wolaja, oferuja

indie sa nieobliczalne, nie sadze aby byly doskonalym lekarstwem na dusze, na pewno nie na cialo

ponoc ludzie spedzajacy duzo czasu poza domem , podrozujacy w wiele miejsc, jedzacy rozne rzeczy, sa mniej odporni gdy sa juz w podeszlym wieku, tak ktos mi powiedzial, czy to prawda?

jazda rowerem po ulicach Varanasi to niesamowite doswiadczenie, polecam :)

bilet i do kalkuty, jutro wieczorem zapewne.

Ten wpis został opublikowany w kategorii India, travel i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.