7 dni

Chinska dzielnica, wietnamska knajpa, krewetki i brokuly, zar ulicy i chinskie piwo. Robimy wizytowki do RAKIETY i snujemy sie po miescie. Wczoraj mialem dym z biletem powrotnym, dzis byl jeszcze wiekszy, ale na szczescie wszystko zakonczylo sie inaczej. Dobrze. Wylat w piatek za tydzien. Rano bede calowal brudna glebe na Okeciu. Tymczasem jeszcze zycie w NYC sie niezle toczy. Naprawde niezle ;)

Ten wpis został opublikowany w kategorii americana i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.