400 km zrobionych w 35 godzin po calej wyspie. Chyba nas pogrzalo slonce za bardzo ale jak wpadlismy do miasta o zachodzie slonca to „bylismy pierwsi zawsze” jak to rzekl bedur. przezylismy choc bylo czasem cieplo.
Rachel z Californi z korzeniami gdzies na wyspach Polinezji czekala na autobus. Szyja w kolnierzu, wywrocila sie wczesniej na quadzie (taki 4kolowiec). Trza bylo dobry uczynek zrobic wiec zabralem ja do Corfu Town i na zlamanie karku wrocilem z powrotem na druga strone wyspy gdzie bedur odchodzil od zmyslow, bo ani nie zabralem komorki a laske mialem podwiezc wlasciwie tylko do Sinidares……
potem zgubilismy sie jeszcze zyliard razy
teraz czekamy na prom do brindisi
te wpisy na bloga maja charkater calkowicie informacyjny jak widac i tak chyba bedzie.
nie chce mi sie tu siedziec rzekl bedur i opuszczamy ta kafejke netowa gdzie 5 euro za godzine sie buli. nara rebiata