Archiwa tagu: mongolia

UBC

Zapowiadają śnieg. Wczoraj upał 30 stopni, dziś zimno koło 12.

Ulaanbaatar – ponoc najbrzydsza stolica swiata. Nie zgodzilbym sie z tym – sa pewnie gorsze miasta. UBC ma swoje uroki – choc na razie wlocze sie po centrum.

Ulice pełne studentów – koniec szkoły. Na galowo, z kwiatami, rodziny odswietnye ubrane wysypują się z bryk. Studenci świętują , leje się wódka pita z małych szklanek, wieczorem rusza w tango. Teraz pozują do zdjęć , dziewczyny w szpilkach, z tipsami, ciężkim makijażem – chłopaki w garniakach z orderami w klapie.

Piątek wieczor. Temperatura spadła do paru kresek powyżej zera. Z ust leci para. Zimno strasznie. Ubrany na cebulę ruszam w miasto. Choć na razie siedzę na ławce po blokiem pijąc browara. Czekam na Seke i wdalem się w rozmowę z Toroo właścicielem guesthousu który właśnie opuścił budynek aby odjechac nowiutkim terenowym lexusem „from amerika” . Widocznie backpackerski hostel w UBC to dobry biznes. Na pożegnanie rzucił ” dont go out in the night” ….

Seke w końcu przybył. W międzyczasie temp spadła do zera.

Seke i jego dziewczyna chca wyjechac. Do Ontario – bo tam zimno i Seke mysli ze jest podobnie jak w Mongolii. Nigdy nie wyjechal poza granice swojego kraju. Cel jest blisko. Seke ma juz paszport, z duma pokazuje mi nowiutki dokument bez ani jednej pieczatki. Nazbieral juz mase dokumentow, falszywych rzecz jasna, ktore dowodza ze jest bardzo bogatym czlowiekiem. W polowie lipca wyjada do Kanady.

Tymczasem odwiedzam jego nore ulokowana w piwnicy czteropietrowego obskurnego bloku. Za sto dolcow miesiecznie wynajmuje pokoj 3×3 metry. Poznaje jego sasiadow – w piwnicy mieszka piecioro mlodych ludzi.

Klub hollywood. Czuje się jak jedyny rusek na sali. Stroboskopy, wypakowani w garniakach i z brulantyna, mongolskie białe kozaczki, sowieckie techno i smirnoff na stole.

Wódka pogrzewa atmosferę. Yo. Biggie i Snoop a potem parę hitów na czasie. W Mongolii potrafią się bawić choć Seke mówi że to najbardziej obciachowe miejce. robię 10 zdjęć i pada mi baterią w małym contaxie.

Pijany Mongol nie ma zahamowan. Do naszego stolika zatacza sie mlodzian w blyszczacej koszuli z cekinami – chwyta butle wodki i wali z gwinta wywracajac przy okazji szklanki i butelki z piwem.

O pierwszej w nocy mam dosc stroboskopow. Zostawiam Seke z przyjaciolmi i ruszam taksa do hotelu.

Z nieba spadaja platki sniegu.

Opublikowano on the road, reportage, travel | Otagowano , ,

k3 Beijing – UlaanBaatar . Trans-Mongolian Railway

Kawa o wschodzie słońca. Ostatni raz sprawdzam maile. Sprawdzam raz jeszcze papiery dokumenty bagaż . Zegnam się z Juniorem i ruszam w drogę. Taxi. Puste ulice pekinu, czyste niebo, spokój miesza się z niepewnością. Bagaż trochę ciąży gdy idę z postoju na dworzec. Już kiedyś tu byłem. 4 lata temu jadąc do beidahe z ekipa. Teraz większy porządek , czysto i miło. Jeszcze jedna kawa, małe śniadanie.

Znów w drodze. 30 godzin z pekinu do ulan bator. Kawałek transyberyskiej. Plan był inny – wracać do domu pociagiem. Nastąpiła zmiana – za dwa tygodnie powrót do Pekinu samolotem jeżeli wszystko się uda.

Wygląda ze czasu nie mam zbyt wiele na miejscu. Parę dni w UBC, pomysły do ogarniecia, wiza chińska jeszcze raz do zalatwienia, bilety na samolot.

Potem wielka jak step niewiadoma.

Tymczasem już mi się podoba. Jack johnson w sluchawkach, piękne widoki za oknem. Poznałem się ze wspolpasazerami – Blair i Francis z Kanady oraz Masza z St. Petersburga która 26 raz robi Transyberie – pracuje jako tour leader dla Gap.

Przespacerowalem się przez cały pociąg… A teraz czytanie gapienie sie przez okno i muzyka. Czuję się lepiej – miałem dwa mentalnie ciężkie dni – mam nadzieję ze się ułoży wszystko w Wawie. Always on the run. Już tyle lat.

Noc. Kurz. Mikroskopojne drobinki pylu z pustyni są wszędzie w pociągu. Pociąg został szczelinie zamknięty – z zewnątrz i wewnątrz – toalety, okna. Pociąg jest prawie pusty, zapelni sie na granicy mongolskiej – handlarzami wiazacymi dobra z Chin.

Chiczycy zabrali paszporty. Z pomocą nowych technologi wagon za wagonem ma zmieniane koła. Nie można opuścić pociągu ale idzie sprawnie. Robie zdjecia przez okna, szkoda ze nie mozna wyjsc i pokrecic sie po hali. Przypomina mi sie dokument Marcela Lozinskiego „89 MM OD EUROPY”

Cala operacja przekraczania granicy trwa prawie 4 godziny.

Zachwycony jestem ta podroza. Jest czas na rozmowy z ludźmi , browar, spanie , robienie zdjęć i książki.

Wstaje rano. Wokolo pustka. Step. Niby nic nie widac oprocz paru osad na horyzoncie. Czasem pojawi sie wielblad albo ciezarowka pedzaca przez step.

Siedzę teraz w mongolskim Warsie. Omlet, kawa, sok. Wystroj wnetrza kiczowaty do granic mozliwosci. Wszystko wyrzezbione w drewnie, niedbale przybite gwozdziami rzezbione ornamenty przedstawiaja fantazyjne scenki, demony, pedzace konie. Na scianach wisza instrumenty – rownie niedbale sklecone. Cepelia w mongolskim wydaniu.

Za godziny na godzine wiecej osad, coraz wiekszych. W koncu w dolinie pojawiaja sie pierwsze zabudowania wielkiego miasta. Ulaanbaatar (czyli Czerwony Bohater).

Opublikowano on the road, project, reportage, travel | Otagowano , ,