ZACMIENIE

…slonca. I to 95%.

Obudzilem sie z rana, solidnie pogryzony przez bzykaczy krwiopijcow. Sniadanie o 7.15 i skok do autobusu do Tiliran (na polnoc kraju). Wulkanu nie zobaczylem, mglisto, deszczowo, nic z tego. Spojrzalem do przewodnika. NICARAGUA. Slowo do mi sie w czaszcze obija. HIsotria, miejsa, ludzie, IRAN-CONTRAS, Sandinisci. Potem Honduras i WOJNA FUTBOLOWA, o ktorej pisal Kapuscinski (jedna z moich ulubionych ksiazek). Wiec jest co robic, a kasa sie konczy i czas uplywa. Wiec zmykam z Kostaryki.

Wiec zmykam. Latwo powiedziec. Deszcze padajace od dwoch miesiecy totalnie zniszczyly drogi. Wiec jechalem autobusem a tu w pewnym momencie totalny obsuw gleby. Czterej Pancerni wraz z Szarikiem nie dali by rady przejechac. WIec cofnelismy sie do La Fortuny. Tam sie okazalo ze az 14 gringo chce jechac do Liberi (na polnoc kraju). Spoko, ale autbusu juz zadnego nie bylo, zblizala sie 10 godzina. Policzylem jeszcze raz persony, wypytalem czy naprawde wszyscy jada tamze i pognalem szukac transportu. Wraz z jedna Angielka. Po 15 minutach mielismy sliczny microbusik i za 9$ za osobe przejechalismy przez caly kraj.

Zacmienie. Nie wiedzialem. Dojechalismy na miejsce i sie zaczelo. Stalismy tak z otwartymi gebami, robilo sie ciemniej i ciemniej. Prawie mrok.

Wieczor. Pokoj dziele z para Czechow – Pavel (mama z Polski, wiec gadamy po polsku) i Radka  Jutro wczesnie rano wale na granice Nikaraguy… co bedzie dalej – w najblizszych odcinkach. Ciao

czesi

eclipse1 eclipse2 eclipse3 liberia_eclipse liberia_eclipse2 liberia_eclipse3 liberia_eclipse4

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii americana i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.